Wczoraj w mokrych kwalifikacjach, pięciokrotnie przerywanych czerwoną flagą, tegoroczny mistrz świata znalazł się na odpowiednim okrążeniu, w odpowiednim czasie i wywalczył Pole Position. Pierwszy w w tym sezonie Sprint przyniósł nam jednak emocje do samego końca, a Max musiał się odrobinę napocić.

Chyba wszyscy określają pozytywnie zmianę systemu punktacji w Sprintach w sezonie 2022. Z puli całkowitej 6 punktów, przydzielanych między 3 pierwszych kierowców w proporcjach 3-2-1, tym razem nagradzanych jest aż 8 zawodników. Podobnie jak w zeszłym roku, to kolejność kierowców na mecie Sprintu określi nam pozycje startowe do niedzielnego wyścigu.

45-minutowy szybki wyścig na Imoli miał być prawdziwym testem bolidów nowych generacji. Wąski tor teoretycznie ma pokazać nam czy zmiany aerodynamiczne sprawiły, że faktycznie da się podążać bliżej bolidu poprzedzającego. 21 okrążeń, 100 kilometrów, Magnussen, Schumacher i Latifi na mediumach, reszta stawki na softach.

Start Sprintu o GP Emilii-Romanii

Świetny start zaliczył Charles Leclerc, który już na pierwszej prostej poradził sobie z Maxem Verstappenem (Holender miał problemy z wbiciem dwójki) i ku uciesze lokalnej publiczności awansował na prowadzenie. Nieźle poradził sobie także Sergio Perez, który na pierwszym okrążeniu awansował na 5. pozycję. Zanim kierowcy zakończyli pętlę na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Zhou Guanyu zderzył się z Pierrem Gaslym w zakręcie Piratella. 

W efekcie Gasly zjechał do boksów, a Zhou rozbił tył swojej Alfy i wycofał się z rywalizacji. Na powtórkach doskonale było widać zamieszanie na pierwszych zakrętach i kontakt między świetnie startującym Ricciardo, Magnussenem i Perezem. Sędziowie zadeklarowali, że przyjrzą się sprawie nadmiernej zmiany kierunku przez Kevina. W efekcie wystosowano czarno-białą flagę dla Magnussena - oficjalne ostrzeżenie.

Samochód bezpieczeństwa zjechał pozwalając kierowcom rozpocząć 5. okrążenie. Fernando Alonso widowiskowo skakał po tarkach na niedogrzanych oponach, bardzo blisko był Carlos Sainz. Restart nie przyniósł jednak żadnych manewrów wyprzedzania. Na prowadzeniu Leclerc, za nim Verstappen, dalej Norris, Magnussen, Perez. Drugi McLaren na P6, za nim Alonso, Sainz, Vettel i czołową dziesiątkę zamykał Bottas.

Na 7. okrążeniu, jeszcze przed pozwoleniem na wykorzystywanie systemu DRS, Carlos Sainz wyprzedził na prostej startowej Fernando Alonso i awansował na 7. pozycję. Na kolejnym okrążeniu formalnością było połknięcie Magnussena przez Pereza. Red Bull jest piekielnie szybki na prostych z otwartym tylnym skrzydłem.

McLareny walczą o punkty

Na suchym torze tempo McLarenów nie było tak imponujące jak podczas piątkowych kwalifikacji. Norris na P3, Ricciardo na P6, obaj mający za sobą znacznie szybsze bolidy Sergio Pereza i Carlosa Sainza. Australijczyka ratował DRS, motorniczym wesołego pociągu był Kevin Magnussen na miękkich oponach. Na 11. okrążeniu Daniel awansował na P5 wyprzedzając Duńczyka, dosłownie kilka sekund wcześniej jego kolega z zespołu uległ znacznie szybszemu Perezowi, który tym samym awansował na P3.

Na prowadzeniu nadal bezpieczny Charles Leclerc, za jego plecami para Red Bulli. Za nimi Carlos Sainz przebijający się przez stawkę, który tym razem z otwartym tylnym skrzydłem poradził sobie z Danielem Ricciardo i na 7 okrążeń do końca musiał odrobić ponad 5 sekund do jadącego na P4 Lando Norrisa.

Na 5 okrążeń przed końcem Max Verstappen zbliżył się na odległość DRS do Charlesa Leclerca. W tym samym czasie Kevin Magnussen jadący na mediumach dostał informację, że wkrótce jego opony mogą dać mu przewagę. Kilka sekund za nim podążał Mick Schumacher, który poradził sobie z Sebastianem Vettelem awansując na P10. Aston Seba był w tym wyścigu prawdziwym hamulcem dla pozostałych zawodników.

Max atakuje Charlesa!

Na 18 z 21 okrążeń Max Verstappen był już coraz bliżej tylnego skrzydła Ferrari, jednak na wyjściu z ostatniego zakrętu Leclerc radził sobie znacznie lepiej z wykorzystaniem mocy silnika. W tym samym czasie Sainz awansował na P4 wyprzedzając Norrisa po piekielnie krótkim pościgu. Świetnie radził sobie także Bottas, który awansował na P7.

Na 19. kółku Red Bullowi wystarczyło jednak prędkości by uporać się z Ferrari na prostej. Wspaniały manewr Maxa, którym Holender odzyskał wywalczone w kwalifikacjach miejsce na P1. Mistrz świata miał w końcówce mocną przewagę i dojechał do mety na 1. pozycji. Leclerc ukończył Sprint na tej samej pozycji, którą wywalczył we wczorajszych kwalifikacjach. Świetnie poradzili sobie Sergio Perez i Carlos Sainz, odpowiednio P3 i P4. Dalej para McLarenów w kolejności Norris i Ricciardo, a w punktach załapali się jeszcze Bottas oraz Magnussen.

Czy pierwszy w tym sezonie Sprint dostarczył nam oczekiwanych emocji? To już pytanie, na które musicie odpowiedzieć w komentarzach poniżej. Zapraszamy do dyskusji!

Ładowanie danych