Stajnia z Maranello opublikowała we wtorkowy wieczór specjalne oświadczenie dotyczące wewnętrznych działań po feralnych zawodach w Azerbejdżanie, gdzie oba jej bolidy uległy awarii.
Pierwszym pechowcem z obozu Ferrari w minioną niedzielę został Carlos Sainz, który już na etapie ósmego okrążenia musiał wycofać się z dalszej rywalizacji z powodu usterki hydraulicznej.
Jako że nieszczęścia chodzą parami, to trzynaście kółek później w identycznym położeniu znalazł się Charles Leclerc, u którego - kolejny raz w tym sezonie - posłuszeństwa odmówiła jednostka napędowa.
Włosi w swoim wczorajszym komunikacie potwierdzili, iż Hiszpan podczas GP Kanady będzie korzystał z tymczasowego rozwiązania zaistniałego problemu, jednocześnie dodając, iż za kulisami trwają już prace nad długoterminowym pozbyciem się opisywanego mankamentu.
Nieco bardziej zawiła jest na ten moment sytuacja Monakijczyka, którego drugi tegoroczny silnik dopiero dziś trafi do fabryki w Maranello, gdzie odbędzie się dokładny przegląd całego pakietu.
- Silnik Charlesa trafi jutro (w środę) do fabryki, a wstępna ocena jego stanu powinna zostać zakończona do wieczora - czytamy w opublikowanym oświadczeniu.
- Elementy hydrauliczne z samochodu Carlosa Sainza zostały już przebadane. W Kanadzie zastosowane zostanie tymczasowe rozwiązanie zaistniałego problemu, a działania nad rozwiązaniami długoterminowymi są już w toku.