FIA zareagowała na piątkowe problemy na torze F1 w Las Vegas i rozprawiła się z wadliwą studzienką, która przerwała drugi trening. Profilaktycznie zmodyfikowano także inne tego typu elementy na ulicznym obiekcie.

Drugi trening przed tegoroczną rywalizacją na The Strip przywołał demony z 2023 roku i słynnego falstartu GP Las Vegas, podczas którego wadliwa studzienka storpedowała początek tamtego historycznego wydarzenia. Tym razem nie było tak dramatycznie, ale kierowcy stracili niemałą część drugiego treningu. 

Wczorajsze okoliczności były dość dziwne. Po wykryciu i sprawdzeniu usterki FIA wydała zgodę na powrót na tor, a poza tym wystosowała komunikat, wedle którego była pewna, że tor nadawał się już do jazdy. Po chwili jednak przedstawiciele kontroli wyścigu, którzy pozostali na miejscu zdarzenia, zauważyli ruch studzienek, przez co konieczne stało się ponowne przerwanie przygotowań.

Toru nie można było zostawić w takim stanie na kolejny dzień, a reakcji Federacji należało się po prostu spodziewać, co faktycznie nadeszło. Na godzinę przed rozpoczęciem trzeciego treningu media otrzymały informację o przeprowadzonych na trasie działaniach.

- Studzienka, która spowodowała czerwoną flagę w drugim treningu, została rozebrana oraz poddana dodatkowej inspekcji. Konkretna wada została odkryta w mechanizmie zamykania studzienki, aczkolwiek możliwe okazało się zaadresowanie tego problemu z dnia na dzień - napisał rzecznik FIA.

- Dodatkowo, poza przeprowadzeniem prac po odnalezieniu tej wady, studzienka została zespawana, co stworzyło dodatkowy środek zapobiegawczy. Pozostałe studzienki, znajdujące się na lub blisko linii wyścigowej, również zostały poddane inspekcji. Ostatecznie zespawano jeszcze 14 innych studzienek.