Międzynarodowa Federacja Samochodowa potwierdziła, iż zamierza dokładnie przeanalizować wypadek Carlosa Sainza z weekendu na torze Monza pod kątem zachowania pasów bezpieczeństwa.

Cały ten wątek dotyczy w tym przypadku drugiego treningu przed GP Włoch, podczas którego kierowca Ferrari stracił panowanie nad swoim bolidem w Variante Ascari, co poskutkowało dość mocnym uderzeniem w pobliską bandę i rozbiciem przedniej części samochodu.

Na nagraniach bezpośrednio z kokpitu SF21 widać natomiast, że w momencie kontaktu ze ścianą Hiszpan został dość mocno wyrzucony w stronę kierownicy, co oczywiście nie powinno mieć miejsca w autach obecnej generacji.

Osobne dochodzenie w tej sprawie prowadzi już ekipa z Maranello, która chcąc uzyskać pełny obraz tej sytuacji, korzysta szybkoklatkowych kamer i danych telemetrycznych.  

Na ten moment nie wiadomo jednak, czy w momencie uderzenia kask Carlosa Sainza miał kontakt z kierownicą, aczkolwiek ta zagadka powinna zostać rozwikłana w raporcie Ferrari i FIA. 

sainz

Michael Masi odnosząc się do tego incydentu, przyznał, że to normalne, iż pasy bezpieczeństwa przy uderzeniu nieco się rozciągają, ponieważ jest to bezpieczniejsze względem sztywnego zapięcia.  

- Uważam, że pasy z natury są stworzone do rozciągania. Mówimy tutaj o ludzkim ciele, więc musi być w tym przypadku nieco elastyczności. Nie można wszystkiego zapiąć na sztywno - stwierdził Australijczyk.

- Przyglądniemy się temu, w jaki sposób pas uległ rozciągnięciu, podobnie jak robimy to po każdym poważnym wypadku lub znaczącym incydencie. Zobaczymy czy będziemy mogli wyciągnąć z tego jakieś sensowne wnioski i coś w ten sposób poprawić.  

masi

- Możliwe, że w tym przypadku doszło do nadmiernego rozciągnięcia pasów. Musimy spróbować przeanalizować tę sprawę i być może nauczymy się czegoś nowego na etapie dochodzenia. 

- Zawsze jestem niesamowicie podekscytowany wszystkimi środkami bezpieczeństwa i ciągłą poprawą na tej płaszczyźnie.  

- Zderzenie Carlosa na pierwszy rzut oka nie wyglądało na zbyt mocne, aczkolwiek po chwili okazało się, że było wręcz przeciwnie. Niezależnie czy mówimy o systemie Halo, wyposażeniu lub projekcie samochodu, poprawa bezpieczeństwa jako całość, to ciągła ewolucja. 

sainz

W środowisku F1 pojawiły się również głosy, że w tej sytuacji zawinił system HANS, aczkolwiek sam zainteresowany wykluczył usterkę tego elementu.  

- Nic takiego nie miało miejsca. Po prostu uderzenie było tak silne, że moja głowa poleciała do przodu, w wyniku czego pociągnąłem ze sobą pasy bezpieczeństwa. Hans w tej sytuacji zadziałał prawidłowo - dodał Sainz.