FIA opublikowała krótki komunikat, który miał za zadanie wyjaśnić, dlaczego po skróconym GP Japonii przyznano pełne punkty.
Po zakończeniu rywalizacji na Suzuce doszło do przedziwnych scen. Przez cały wyścig wszyscy zastanawiali się, jaki procent oryginalnego dystansu zostanie pokonany, ponieważ zgodnie - jak się wtedy wydawało - z ustaleniami po farsie w GP Belgii 2021 to właśnie na tej podstawie należało obliczyć sposób przyznawania oczek do klasyfikacji.
Po wyjściu z kokpitów nawet kierowcy nie wiedzieli, jak rozliczone zostaną zawody, a także - co było od tego zależne - czy Max Verstappen będzie mógł założyć mistrzowską koronę już na Suzuce.
Ostatecznie okazało się, że mimo skrócenia wyścigu i założenia, iż przyznana zostanie mniej więcej połowa punktów (19 dla zwycięzcy, Column 3), w przepisach znalazł się zapis, który całkowicie przekreślił zmiany po zeszłorocznym Spa, jakich celem było zapobiegnięcie problemom w takich sytuacjach.
Artykuł 6.5 Regulaminu Sportowego, w którym wymienione są różne scenariusze, a także dopasowane do nich systemy punktowe, jest bowiem spisany w sposób, który sprawia, że jeśli rywalizacja zostanie zakończona na torze - co miało miejsce w GP Japonii 2022 - należy postąpić tak jak po przejechaniu wszystkich zaplanowanych okrążeń.
- Jeśli wyścig zostanie zawieszony zgodnie z artykułem 57 [opisującym procedury przerywania sprintów i wyścigów - przyp. red.] i nie będzie mógł zostać wznowiony, punkty zostaną przyznane zgodnie z poniższymi kryteriami [opisującymi procenty przejechanego dystansu - przyp. red.].
Na podkreślony wyżej fragment powołała się także FIA, której rzecznik przekazał mediom następującą informację:
- Przepisy dotyczące przyznawania niepełnej puli punktów zgodnie z artykułem 6.5 Regulaminu Sportowego mają zastosowanie tylko wtedy, gdy wyścig jest zawieszony oraz nie może być wznowiony. Właśnie dlatego przyznano pełną pulę i Max Verstappen został mistrzem świata.
Niespodziewany rozwój wydarzeń szybko został zinterpretowany jako najzwyklejszy błąd w tworzeniu zasad. Taką opinię mają nie tylko obserwatorzy, ale i szef Red Bulla, Christian Horner, którego ekipa skorzystała na wpadce, mogąc celebrować triumf swojego kierowcy już dziś.
- Sądzę, że to pomyłka. Takie coś nie było uwzględnione po zeszłorocznych problemach na Spa, gdzie nie do końca spełniono reguły. Mieliśmy mocne przekonanie, że pełne punkty zostaną przyznane tylko po pokonaniu 75% dystansu, a więc zabrakłoby nam jednego [do mistrzostwa]. Manewr Checo w końcówce dał Maxowi tytuł. On był zaskoczony, zespół był zaskoczony. Cudowna niespodzianka.
W rozmowie z dziennikarzami Horner króciutko wspomniał również, że zespół zrozumiał, co się wydarzyło, dopiero wtedy, gdy Jenson Button nazwał Verstappena mistrzem. Dodał przy tym, iż spodziewa się oczywistych zmian.