Organ zarządzający Formułą 1 potwierdził, że groźne zdarzenie, do jakiego doszło na samym początku GP Japonii, zostanie wkrótce dokładnie zbadane.

Po wypadku Carlosa Sainza na pierwszym okrążeniu niedzielnych zawodów dyrekcja wyścigu ogłosiła neutralizację, ale jednocześnie nie dopilnowała innej kwestii, która doprowadziła do powstania słusznych kontrowersji.

Gdy bolidy jechały jeszcze za samochodem bezpieczeństwa, zanim udały się do alei serwisowej z uwagi na czerwoną flagę, na torze znajdował się już dźwig, który miał za zadanie ściągnąć z trasy rozbity bolid Hiszpana. 

Biorąc pod uwagę trudne warunki pogodowe, była to skrajnie niebezpieczna sytuacja, która wywołała reakcję zbulwersowanych takim obrotem wydarzeń kierowców. Jak się okazało, incydent z lawetą nie pozostał obojętny FIA, która zamierza go przeanalizować i przedstawić zespołom wyniki dochodzenia.

- Chociaż usuwanie [uszkodzonych] bolidów z toru w warunkach jazdy za samochodem bezpieczeństwa oraz czerwonej flagi jest normalną praktyką, ze względu na szczególne okoliczności, a także biorąc pod uwagę informacje zwrotne od wielu kierowców, FIA zamierza rozpocząć szczegółowy przegląd wydarzeń związanych z wykorzystaniem pojazdów ratunkowych podczas GP Japonii. 

- Jest to część powszechnej praktyki polegającej na podsumowywaniu i analizowaniu wszystkich incydentów wyścigowych w celu zapewnienia ciągłego udoskonalania procesów i procedur - czytamy w oficjalnym komunikacie Federacji, który został wystosowany kilka godzin po zakończeniu wyścigu na Suzuce.