Duet kierowców Ferrari okazał się najszybszy w pierwszym treningu przed GP Włoch.

FP1 w pigułce:

- Vettel i Schumacher zwolnili miejsca de Vriesowi i Giovinazziemu
- Sesja przebiegła bez większych przygód i przerw
- Ferrari zajęło dwa pierwsze miejsca

Monza przywitała kierowców F1 dobrą pogodą. Na otwarcie FP1 termometry wskazywały 26 stopni Celsjusza, a tor rozgrzany był do 36 stopni.

W pierwszej sesji w kokpitach zabrakło Sebastiana Vettela, którego zastąpił Nyck de Vries, jak i Micka Schumachera, za którego do Haasa wskoczył Antonio Giovinazzi.

Przygotowania rozpoczęły się od wyjazdu holenderskiego mistrza świata Formuły E z wielkimi kratownicami. W pierwszych minutach problem zgłosił natomiast Pierre Gasly, który z tego powodu musiał skierować się do alei.

Początkowo wielu zawodników zmagało się z pierwszą szykaną, szukając punktów hamowania i walcząc z podsterownością tegorocznych bolidów, które w wolnych zakrętach czują się mniej więcej tak jak dział prawny Alpine przy tworzeniu kontraktów. Były to jednak jedyne większe przygody pierwszych 30 minut treningu.

Dwa Ferrari najszybsze na otwarcie weekendu na Monzy

Dokładnie na półmetku na szczycie tabeli znajdował się Charles Leclerc z wynikiem 1:22.410 na miękkich oponach, mając ponad 0.4 sekundy przewagi nad Maxem Verstappenem na twardych. Na P3 był natomiast Alex Albon, który wykorzystywał pakiet z niskim dociskiem, jaki lubi konstrukcja FW44.

Problemy z dobijaniem napotkała ekipa Alpine. Szybki przejazd Fernando Alonso, który zrzucił Williamsa z 3. pozycji, pokazał, że maszyna A522 nie była jeszcze optymalnie zestrojona.

Druga połowa treningu również przebiegała bardzo spokojnie. Zdenerwować mógł się jedynie Verstappen, który został zablokowany przez Lando Norrisa w końcowej sekcji toru. Sytuacja ta pokazała jednak, jak blisko innego samochodu mógł pojechać Holender, co było interesujące w kontekście wyścigu.

Kilka minut przed końcem w garażu Red Bulla trwały gorączkowe prace nad tylnym skrzydłem, a dokładniej mechanizmem DRS, który lubił szwankować w bolidach Byków również w poprzednim sezonie.

W samej końcówce błąd popełnił Nyck de Vries, który przestrzelił szykanę Ascari na szybkim okrążeniu. Później identyczny manewr powtórzył również Carlos Sainz. Hiszpan był też antybohaterem innego zajścia, w którym to przytrzymał George'a Russella w szykanie Roggia.

Ładowanie danych