Fernando Alonso okazał się najlepszy w sennym deszczowym treningu na Suzuce. Swój samochód w samej końcówce uszkodził Mick Schumacher.
FP1 w pigułce:
- Japonia przywitała kierowców mokrym torem
- Sainz i Norris zgłosili problemy z jednostkami napędowymi
- Przez większość treningu korzystano z pełnych deszczówek
- Alonso wykręcił najlepszy czas, ale pod koniec przyblokował Schumachera
- Mick rozbił swój bolid na ostatnim okrążeniu
Pierwsza sesja przygotowań do rywalizacji na jedynym ósemkowym obiekcie w kalendarzu rozpoczęła się przy kiepskiej pogodzie. Trasa była pokryta wodą na tyle, że Yuki Tsunoda, który był jednym z pierwszych na torze, raportował odkrycie kilku rzek. Jak mawia padokowy klasyk - na slicki było odrobinę za wcześnie. W grze były za to pełne deszczówki.
Gdyby nie to, że zawodnicy mieli kombinezony, mogliby założyć bluzy lub kurtki, ponieważ w prefekturze Mie było dość zimno - termometry pokazywały jedynie 15 stopni Celsjusza, a asfalt był rozgrzany tylko do 20 stopni.
W trakcie następnych minut garaże opuszczali kolejni kierowcy, jednak nie wykonywali zbyt długich przejazdów. Po nieco ponad kwadransie oszałamiającą liczbą 6 kółek pochwalić mógł się Mick Schumacher.
Nieco więcej atrakcji postanowiło zapewnić Ferrari. Carlos Sainz dość wcześnie poinformował o niepokojącym dźwięku, jaki wydawała jego maszyna. Ponieważ nie był to dźwięk budzika, jaki zaniepokoił kibiców w Europie, Hiszpan poprosił zespół o sprawdzenie turbo. Niedługo po tym ostrzeżenie dotyczące jednostki (PU warning) pokazało się natomiast Lando Norrisowi.
W połowie treningu w tabeli wyników można było znaleźć zaledwie 11 rezultatów. Najlepszym legitymował się wspomniany wyżej Sainz, który znajdował się przed Charlesem Leclerciem i Danielem Ricciardo.
Prognozy nie zapowiadały jednak poprawy, co spowodowało, że ci, którzy chcieli pojeździć w lepszych warunkach, mieli na to około 10 minut przed nadejściem mocniejszych opadów. Okres przed nimi dobrze wykorzystał Max Verstappen, który wyrobił sobie 3.6 sekundy przewagi, ale jadąc już na przejściówkach, które były o wiele szybsze, co pokazały próby kolejnych zawodników.
Pierwszą przygodę dnia zaliczył za to Nicholas Latifi, który zblokował koła na dojeździe do nawrotu, oznaczonego jako zakręt nr 11, po czym pojechał prosto. Wyjazd na pobocze okazał się niegroźny, a Kanadyjczyk mógł szybko wrócić do pracy.
Na 20 minut przed końcem rozpadało się na dobre, ale stawka nie rzuciła się od razu do zmienienia interów, a czasy okrążeń nadal były poprawiane, czego dowodem były ataki na 1. miejsce w wykonaniu Leclerca, później Sainza, a następnie Fernando Alonso, który kilka chwil po tym mocno przyblokował Schumachera.
Przyczepność ostatecznie musiała ulec pogorszeniu. Dowodem na to był błąd m.in. Monakijczyka, który urządził sobie szerszą wycieczkę. George Russell raportował natomiast, że bardzo się ślizgał.
Następnie w bolidach ponownie pojawiły się deszczówki, a na Suzuce zrobiło się dość spokojnie. To praktycznie przedwcześnie zakończyło FP1, choć w samej końcówce na tor wyjechało jeszcze kilka samochodów. Gdy w teorii było już po wszystkim, na okrążeniu po wykonaniu próbnego startu swoją maszynę rozbił Mick Schumacher, który wypadł z trasy w zakręcie nr 8.
Ładowanie danych