Pierre Gasly okazał się najszybszy w pierwszym treningu przed GP Bahrajnu 2022, wyprzedzając kierowców Ferrari, którzy jechali na wolniejszych oponach.

FP1 w pigułce:

- Ocon zgubił sporo nowych części na prostej startowej
- Czerwona flaga zabrała 12 minut sesji
- Hulkenberg od razu zaliczył potężny lock-up, a Leclerc spina w T11 pod koniec
- Bottas stracił praktycznie całe FP1 przez silnik
- Gasly na czele, ale Ferrari za nim miały gorsze opony

Pierwszy trening został rozegrany w wietrznych warunkach, na które narzekał m.in. George Russell.

Kierowcy od razu zabrali się do pracy, ale sesję szybko przerwano czerwoną flagą na 12 minut, bo Esteban Ocon zgubił połowę nowych sekcji bocznych na prostej startowej. Francuz stracił z tego powodu mniej więcej połowę FP1.

Problemy miał też Valtteri Bottas, któremu szwankujący silnik zabrał cały trening, jak i Nico Hulkenberg, który musiał nauczyć się, jak trudne są tegoroczne bolidy w wolnych zakrętach.

Szybko tempo narzucił Max Verstappen, który z wynikiem 1:34.742 znalazł się na czele tabeli w połowie sesji, mając przy tym dużą przewagę nad Fernando Alonso. Standardowo jednak pewne było, iż kierowcy będą czekać na kluczowy przy nocnych rundach 2. trening i reprezentatywne temperatury.

Mercedes nadal podskakiwał trochę na prostych, nawet przy prędkości grubo poniżej zakładanych w danych sekcjach, ale... nie zawsze. Gdy Russell wskakiwał na P1 na 16 minut przed końcem, urywając "dyszkę", auto zachowywało się stabilniej.

Ekipy miały dużo zapasu mimo braku najbardziej miękkich mieszanek z testów. Potwierdziły to kolejne, dużo lepsze od wyniku George'a kółka, w tym to Gasly'ego, szybsze o 0.4 sekundy. Ostatecznie to właśnie Francuz zakończył FP1 na szczycie tabeli. Za nim uplasował się duet Ferrari, jadący na mediumach. 

Tempa nie pokazał Lewis Hamilton, który był ponad 0.3 sekundy gorszy od zespołowego kolegi. W podobnej sytuacji w Red Bullu znalazł się Sergio Perez.

Wolno jeździły też McLareny, które były na pozycjach 16-17, wyprzedzając tylko duet Haasa oraz pechowca, czyli Valtteriego Bottasa. Fina pocieszać może jedynie niezły 11. wynik Zhou Guanyu.

Ładowanie danych