Ostatni trening F1 przed kwalifikacjami do GP Azerbejdżanu 2024 przyniósł kilka ciekawych wydarzeń. Sesję przerwano dwukrotnie, co daje już pięć czerwonych flag w ten weekend, a najlepszy czas wykręcił George Russell.

FP3 w pigułce:

- pogoda uległa pogorszeniu,
- Ocon z awarią,
- Bearman rozbił bolid,
- dwie czerwone flagi,
- Russell o włos przed Leclerciem.

Mimo zapowiadania ciągłych upałów i braku opadów sobota przywitała Formułę 1 kropelkami deszczu. Były one na tyle małe, że nie wpłynęły znacznie na stan i tak śliskiego toru, ale kierowcy zdołali je wyczuć.

Standardowo trzeci trening rozkręcał się powoli, a o pierwszym kwadransie można było spokojnie zapomnieć. Gdy zespoły poważniej zabrały się za robotę, sesję przerwało Alpine, które ponownie napotkało usterkę w bolidzie Ocona. Francuz wczoraj miał awarię MGU-H i otrzymał inną, starą jednostkę napędową, a dziś stanął na trasie z powodu braku mocy.

Drugą przerwę mniej więcej w połowie FP3 wywołał Bearman. Brytyjczyk popełnił bolesny błąd w zakręcie nr 1, z którego nie wycofał się w odpowiednim momencie. Gdy podjął decyzję, było już za późno, przez co zahaczył lewymi kołami o bandę na wyjściu, w zasadzie na asfaltowym poboczu. Zawodnikom uciekło więc kolejnych kilka minut.

Poza czerwonymi flagami nie działo się nic spektakularnego. Kilku kierowców przejechało szybkie kółka, więc na 20 minut przed końcem na czele był nietypowy układ - Albon, Piastri, Hulkenberg, ale próby niektórych - m.in. Hamiltona - zostały przerwane dosłownie na ostatniej prostej.

Taki stan rzeczy zapowiadał ciekawą końcówkę. Pierwsza runda przejazdów na softach przyniosła najlepszy wynik Piastriego, który zszedł wyraźnie poniżej 1:43 i miał sześć dziesiątych przewagi nad rywalami. Jasne było jednak, że inni też wkrótce urwą sporo czasu.

Regularne żółte flagi nieco zaburzały obraz sytuacji, ale bardzo szybkie kółko udało się ukończyć Leclercowi, który był lepszy nie od jednego McLarena, ale od obu. Na trzy dziesiąte do Ferrari zbliżył się za to Verstappen.

Na dwie minuty przed końcem na czoło niespodziewanie wysunął się Russell. Mimo zanotowania poprawy żadne Ferrari nie zdołało przeskoczyć Mercedesa, ale różnica między P1 a P2 była minimalna.

Ładowanie danych