Mercedesy okazały się najlepsze w trzecim treningu w Meksyku.
Ostatnie przygotowania przed walką o pozycje startowe odbyły się w dobrych warunkach pogodowych, przy 20 stopniach Celsjusza na zewnątrz i asfalcie rozgrzanym do około 40.
Początek jazd nie był tak spokojny jak zwykle, bowiem w drugim sektorze z ogniem poigrać postanowił Charles Leclerc, którego mocniej rzuciło na tarkach w eskach. O szczęściu mógł mówić też Mick Schumacher, który zaliczył spina, lecz w przeciwieństwie do tego, co Monakijczyk zrobił wczoraj, nie sprawdził stanu barier.
W pierwszej części sesji wykorzystywane były głównie softy i mediumy. Część stawki próbowała przejeżdżać szybkie kółka, jednak na ich drodze stawali wolniejsi rywale. Źli na Magnussena i Bottasa byli odpowiednio Zhou oraz Sainz.
Po 30 minutach na czele znajdował się Max Verstappen z wynikiem 1:19.118 na miękkich oponach, mając 0.287 przewagi nad Georgem Russellem. Strata kolejnych kierowców była już o wiele większa i przekraczała 0.7 sekundy.
W następnych minutach Holender został zepchnięty na P3, ponieważ dobrymi próbami popisali się dwaj Brytyjczycy z Mercedesa. Młodszy z tego grona pojechał szybciej o 0.144 sekundy od swojego zespołowego kolegi, wykręcając 1:18.399.
Ostatni kwadrans został przeznaczony na próby przed czasówką. Początkowo nie poszły one po myśli Byków - Verstappen zgłaszał trapiące go problemy z czymś, czego nie sprecyzował, a Perez był po prostu o sekundę wolniejszy.
Wysoko wskoczyli za to Norris czy Bottas, ale ich dystans do lidera i tak był spory, wynosząc więcej niż 0.9 sekundy. Niezłe kółko przejechał też Alex Albon, meldując się w pierwszej dziesiątce.
Sesję na szczycie zakończyły dwie Srebrne Strzały z dużą przewagą nad rywalami. Do walki o najlepsze czasy nie włączyły się także Ferrari, które znalazły się na 4. i 6. miejscu. Pod koniec Leclerc raportował nawet trudności z prowadzeniem maszyny.
Ładowanie danych