Max Verstappen wykręcił najlepszy czas w sobotnim treningu w Meksyku. Najbliżej Holendra był Alex Albon.

FP3 w pigułce:

- sesja odbyła się w dobrych warunkach,
- kierowcy uniknęli poważnych wpadek,
- Williams znów zaskoczył tempem,
- Stroll zaskoczył Sainza,
- Verstappen najszybszy.

Ostatnia godzina przygotowań do najważniejszych sesji w Meksyku przebiegła bez zakłóceń. Zawodnikom zdarzyło się kilka pomyłek, np. szersze wyjazdy, zblokowane koła czy nawet obrót w wykonaniu Gasly'ego, ale nie było to nic wielkiego. O wiele więcej strachu - czy też po prostu sporo - najadł się Sainz, który został tak mocno zablokowany przez Strolla, że aż obrócił się w sekcji szybkich łuków.

W FP3 najpopularniejszą mieszanką były softy, które sprawdzano pod kątem zbliżającej się wielkimi krokami czasówki. Początkowo najlepiej prezentowały się Mercedesy, ale zostały szybko przeskoczone przez Verstappena. Do czołówki dobił też Perez, a interesującą niespodziankę sprawił Ricciardo, który dzięki podciągnięciu przez Tsunodę był wysoko i to na mediumach.

Ewolucja toru była jednak duża, co zwiastowało, że tabela ulegnie jeszcze paru zmianom. Po parunastu minutach jazd tak też się stało. Najpierw na czele zameldował się Russell, a w ostatnim kwadransie zrobiło się jeszcze ciekawiej, gdyż do gry weszły Williamsy. Wynik Sargeanta początkowo dawał P3, ale oczywiście taki stan rzeczy nie mógł się utrzymać.

Większe szanse na zostanie z przodu miał Albon, który wyciągnął wiadro fioletowej farby z garażu, pomalował nią cały tor i zszedł poniżej 1:18. Taj ostatecznie dał się pobić o włos jedynie Verstappenowi.

Mniej imponujące niż wczoraj były Mclareny, które miały ponad 0.5 sekundy straty i zostały przedzielone przez Bottasa oraz Tsunodę. Z przodu, a w zasadzie w top 10, zabrakło bolidów Ferrari, które na początku nie wykręciły konkurencyjnych rezultatów, a później dały się przyblokować - Sainz miał wspomnianą przygodę ze Strollem, a Leclerc musiał zwolnić z powodu ucinającego sobie drzemkę Magnussena.

Tempa znów nie pokazały także Astony, które dziś miały zabrać się do roboty na jednym okrążeniu, a na samym dole znalazło się danie kuchni francuskiej z domieszką amerykańskich klimatów, czyli kanapka z Alpine i jednego Haasa.

Ładowanie danych