Franz Tost przyznał, że kierowcy F1 powinni poświęcić więcej czasu na treningi siłowe, aby móc lepiej radzić sobie ze skutkami dobijania tegorocznych bolidów o nawierzchnię.
Podczas sobotniego spotkania szefów zespołów z mediami nie mogło oczywiście zabraknąć przodującego tematu, jakim od czwartku ponownie jest efekt porpoisingu.
Najbardziej stanowczą wypowiedź w tej kwestii zaprezentował pryncypał AlphaTauri, który zasugerował niektórym kierowcom, iż mogą wrócić do domów i oglądać wyścigi w telewizji, jeżeli opisywane zjawisko jest dla nich aż tak uciążliwe.
Nie jest to pierwsza tego typu wypowiedź Franza Tosta, który jest znany z dość ostrego podejścia do użalania się na wyścigową rzeczywistość. Jakiś czas temu krytykował on również narzekania na zbyt długi kalendarz i obciążenie rywalizacją. W trakcie przedsezonowych testów wytłumaczył, że taka postawa wynika głównie z jego ogromnej miłości do sportu.
- Kierowcy dość mocno narzekają obecnie na ten efekt. Z jednej strony rozumiem, że nie jest to dla nich komfortowa sytuacja. Z drugiej jednak strony mamy tutaj do czynienia z bolidem Formuły 1.
- Pamiętam, jak w czasach ‘’skrzydlatych bolidów’’ w niedzielę wieczorem przychodził do mnie mój kierowca i mówił mi, że musi jutro iść do dentysty, ponieważ na zakrętach stracił plomby, bo tak trudno jeździło się tamtymi samochodami. Obecna sytuacja nie jest więc niczym nowym.
- Przede wszystkim zawodnicy muszą wykonywać o wiele więcej ćwiczeń na mięśnie szyi i mięśnie pośladkowe. To na pewno im pomoże. FIA jest w trakcie przygotowywania nowej dyrektywy technicznej, która oczywiście pomoże nam ustalić, jak duże są to siły, a gdy stworzy tę metrykę, być może znajdziemy sposób na zmniejszenie odbić, a zarazem sił działających na kierowców.
- Nie wiem jeszcze, w jakim stopniu można to kontrolować, ale my jako Scuderia AlphaTauri w pełni wspieramy FIA i przekażemy im stosowne dane, a potem zobaczymy, co z tego wyniknie.
- Trzeba jednak pamiętać, że są to bolidy Formuły 1. To nie jest Rolls-Royce i kierowcy powinni być tego świadomi. Jeżeli obecne konstrukcje są zbyt sztywne i jest to dla nich aż taki problem, to może powinni zostać w domu, w salonie, usiąść w fotelu, a potem oglądać wyścigi w telewizji lub gdziekolwiek indziej.
- Kiedy powstawały nowe przepisy, to od samego początku było wiadomo, że te samochody nie będą łatwe w prowadzaniu. Dlaczego? Ponieważ podłoga, działająca na zasadzie zwężek Venturiego, sprawia, iż bolidy muszą być ustawione dość sztywno. Całość musi być dość blisko nawierzchni, więc zarówno przód, jak i tył pojazdu jest bardzo obniżony.
- Dzięki temu rozwiązaniu można jednak uzyskać lepsze osiągi. Do tego dochodzą 18-calowe opony, które wyraźnie widać, iż w mniejszym stopniu tłumią drgania, przez co samochody nie są już tak komfortowe w prowadzeniu jak kiedyś, a to z kolei spotyka się z burzliwą reakcją kierowców.