Pierre Gasly po zakończeniu rywalizacji nie krył swojego niezadowolenia z powodu pracy sędziów i kontroli wyścigu.
Francuz w trakcie spotkania z mediami odniósł się do sytuacji, w której Lance Stroll wyjechał poza granice toru w zakręcie Stowe i zyskał przewagę w bezpośredniej walce. Opisywany incydent bardzo szybko został odnotowany przez oceniających zawody, jednak sędziowie postanowili nie wyciągać żadnych konsekwencji względem reprezentanta Astona Martina.
Kilka chwil później byliśmy świadkami kolejnego starcia tego duetu, które tym razem zakończyło się połamaniem zawieszenia w konstrukcji Alpine i odpadnięciem z dalszej rywalizacji. Za to zagranie Kanadyjczyk dostał 2 punkty karne.
- Jak dla mnie było to bardzo klarowne - mówił Gasly o wcześniejszej potyczce, która zdominowała dzisiejsze rozmowy. - Według przepisów nie możesz wyjechać poza tor i utrzymać przewagi. Ze wszystkich ujęć, które widziałem, wynika, że wyjechał czterema kołami i został z przodu. Jak dla mnie to jest przewaga.
Poszkodowany zawodnik następnie postanowił włożyć kij w mrowisko, odnosząc się do zamieszania z GP Austrii, gdzie granice trasy były strzeżone bardzo drobiazgowo.
- W zeszłym tygodniu dołożono mi 15 sekund za limity toru, a dziś straciłem pozycję, bo ktoś pojechał sobie poza linią i nic mu się nie stało. W F2 Victor Martins prowadził i dostał za to samo 5 sekund kary. Jestem więc ekstremalnie zdziwiony tym wszystkim, co się teraz dzieje.
- Jeśli wyjedziesz poza tor, musisz oddać miejsce. FIA uczyła mnie właśnie takiego ścigania i sam musiałem tak postąpić w różnych sytuacjach. To nie jest fair, że nie mamy konsekwencji [w sędziowaniu]. Mam zakładać, że w następnym wyścigu wyprzedzanie poza torem będzie dozwolone? Potem nagle dostanę pewnie 5 sekund kary. Nie rozumiem tego. To nie jest sprawiedliwe, bo limity są czarno-białe, podobnie jak wyprzedzanie, gdzie kary za robienie tego poza torem dawano zawsze.
Pytany o to, czy zamierza odbyć rozmowy w tej kwestii, odparł: - Tak, bo to musi być przejrzyste jak łza. W zeszłym tygodniu byliśmy karani za rzeczy, których nie mogliśmy wyczuć. Spędziłem 3 okrążenia za nim i straciłem na tym czas. Chcę tylko konsekwencji. Jeśli możemy tak robić, to w porządku, ale to musi dotyczyć wszystkich.
Kierowca z Rouen przyznał ponadto, że jego dzień był kiepski nie tylko z tego powodu, bowiem jeszcze przed DNFem przydarzyła mu się seria nieszczęśliwych sytuacji.
- Byłem przed Alexem [Albonem], zanim doszło do neutralizacji. Zjechaliśmy pół okrążenia za wcześnie i nagle wszystko poszło w złą stronę. Alex zyskał, podobnie jak Fernando [Alonso], który wyjechał na P6. Ja wyjechałem na P11, więc ot tak uciekło nam pięć czy tam cztery pozycje. To nie było nic, co mogliśmy kontrolować, więc nasz timing był po prostu pechowy, a potem to, to i tamto poszło źle. Wszystko przeciwko nam i nie dostaniemy żadnej nagrody za naszą pracę, co jest frustrujące.