Pierre Gasly - tuż obok Sebastiana Vettela - stał się cichym bohaterem zmagań na ulicach Baku, gdzie – przy odrobinie szczęścia - udało mu się uplasować na najniższym stopniu podium. Trzecie miejsce Francuza jest o tyle godne podziwu, gdyż od połowy dystansu nie mógł on korzystać z pełnej mocy silnika Hondy. 

Zawodnik z Rouen od samego początku weekendu w Azerbejdżanie prezentował bardzo dobre tempo zarówno na krótkich, jak i długich przejazdach, a wywalczenie czwartej pozycji w kwalifikacjach tylko podgrzało nadzieję na fantastyczny wyniki w trakcie niedzielnej rywalizacji.  

Reprezentant stajni z Feanzy praktycznie przez cały wyścigu plasował się w czołowej piątce, a po wypadku Maxa Versteppena i wpadce Lewisa Hamiltona automatycznie awansował na trzecią lokatę, którą skutecznie zdołał obronić w zaciętej walce z Charlesem Leclerkiem. 

Vettel Gasly

- Jest to dla nas bez wątpienia fantastyczny weekend. Najszybszy czas w trzecim treningu, czwarte pole startowe, a teraz podium. Jestem niesamowicie szczęśliwy. To naprawdę kapitalny rezultat. Samochód spisywał się tutaj fenomenalnie, przez co byliśmy mocni w każdej z sesji - przyznał Francuz.

- W kwalifikacjach zaliczyliśmy świetny występ, ale miałem obawy, czy uda mi się utrzymać tę pozycję w wyścigu, nie mówiąc już o walce o podium. Finalnie dokonałem tego i mam już na swoim koncie zwycięstwo, drugie miejsce i brakowało mi właśnie najniższego miejsca na podium, więc jest to tym bardziej wspaniałe uczucie.

- W połowie dystansu doświadczyłem jednak problemów po stronie jednostki napędowej, przez co traciłem sporo mocy na prostych fragmentach, co wykorzystał Sebastian [Vettel], który zdołał mnie wyprzedzić na tym etapie wyścigu. Różnica była aż nadto widoczna, chociażby w porównaniu do Yukiego. Przez radio otrzymywałem notorycznie komunikaty, aby zmieniać tryby pracy silnika, co miało zminimalizować uszkodzenia.

Gasly

- Moje tempo było bardzo dobre w drugim sektorze, ale na prostej bardzo się męczyłem. Kiedy Seb zbliżył się do mnie, to nie miałem żadnych argumentów, aby odeprzeć jego atak. 

25-latek odniósł się również do swojej zaciętej walki z Monakijczykiem na ostatnim okrążeniu. 

- Byłem świadomy, że stoję na straconej pozycji i że Charles z łatwością wyprzedzi mnie na prostej. Tak też się stało, aczkolwiek udało mi się skorzystać z jego strugi powietrza, dzięki czemu mogłem natychmiast odzyskać straconą pozycję. Kolejny atak z jego strony nastąpił w zakręcie numer dwa i trzy, gdzie w obu przypadkach musiałem maksymalnie opóźnić swoje hamowanie. W drugim przypadku myślałem, że zatrzymam się na ścianie, ale ostatecznie udało mi się bezpiecznie zahamować.

- Bardzo chciałem stanąć na podium, więc dużo ryzykowałem, ale ostatecznie było warto.