Pierre Gasly jasno zakomunikował, że obecne osiągi samochodu Alpine są dalekie od tego, czego spodziewał się w 2022 roku, gdy podpisał swój kontrakt i opuścił rodzinę Red Bulla.

Fatalna forma, jaką francuska stajnia zaprezentowała na początku sezonu 2024, budzi coraz trudniejszą do ukrycia frustrację kierowców. Ekipa na przestrzeni minionego roku doświadczyła licznych perturbacji, które dotyczyły obsadzenia czołowych stanowisk w działach zarządzania oraz technicznych.

Obecna sytuacja w zespole pokazuje, jak mocno zmarnowany został potencjał na walkę z czołowymi ekipami. A to przecież chęć zostania członkiem teamu fabrycznego, poza wyrwaniem się z grona Byków, była jednym z głównych argumentów za podpisaniem umowy z Alpine przez Gasly'ego.

Ta wygasa po 2024 roku, więc w obliczu dużego zamieszania na rynku transferowym podczas czwartkowych rozmów w Szanghaju nie zabrakło oczywiście tego wątku. Spotkanie Pierre'a z dziennikarzami przybrało jednak nieco zaskakujący obrót wydarzeń. Francuz pytany o to, czy czuje się pewnie ws. pozostania w obecnych barwach, biorąc pod uwagę, że zapłacono za niego kilka milionów, dał do zrozumienia, że jego oczekiwania nie zostały spełnione.

- Szczerze mówiąc, w tej chwili najbardziej zależy mi na tym, żeby jeździć konkurencyjnym samochodem - powiedział Gasly. - Chcę mieć konkurencyjny bolid tutaj, w Alpine, bo właśnie po to podpisałem tę umowę. Dwa lata temu, gdy dołączałem do zespołu, ekipa zajmowała czwarte miejsce w stawce. Celem było zbliżenie się do pierwszej trójki i to właśnie mnie motywowało.

- Nadal niestety z autem jest coś nie tak. Coś się popsuło i dlatego wylądowaliśmy na końcu stawki. Patrząc jednak na naszą infrastrukturę i zasoby techniczne powrót do czołówki jest jak najbardziej możliwy.

- Sytuacja nie jest znakomita, ponieważ jestem w F1, aby osiągać jak najlepsze wyniki. Chyba nikomu nie podoba się obecna rzeczywistość, w której walczymy z tyłu bez punktów na koncie. Postrzegam to jednak jako wyzwanie, które zespół może pokonać. Właśnie na tym skupiam się obecnie.

Gasly przyznał też, że wysiłki podejmowane przez pracowników fabryki mogą skutkować opracowaniem bardziej wydajnego pakietu dla czarno-niebieskiego samochodu.

- Sytuacja jest jasna. Nie mam zbyt wiele do powiedzenia w tym momencie. Wiem, że pewne sprawy są obecnie dyskutowane, a ja w pełni skupiam się na tym, aby dać z siebie wszystko dla Alpine.

- Nie ma znaczenia, czy nasz samochód jest w tej chwili najwolniejszy. Muszę dawać zespołowi to, co najlepsze i naciskać na ekipę tak mocno, jak tylko potrafię. Mam zaufanie do ludzi i jestem przekonany, że pierwszy pakiet poprawek przyniesie poprawę względem słabego początku roku. Z tego co widzę, w zespole dzieje się obecnie bardzo dużo, choć oczywiście w tej chwili nie widać tego na torze.

W Szanghaju bolid A524 doczeka się poważniejszych modyfikacji. Będzie to m.in. redukcja masy, która powinna dać zysk wszędzie, ale z wyjątkiem... maszyny Pierre'a, bowiem usprawnienia otrzyma tylko Esteban Ocon. Zespołowi udało się przyspieszyć wdrożenie części, lecz tylko dla jednego zawodnika.