Pierre Gasly po zakończeniu GP Arabii Saudyjskiej przyznał, że ostatnie piętnaście okrążeń wyścigu było dla niego najgorszym okresem w karierze z powodu odczuwanych problemów zdrowotnych.

Francuz podobnie jak Sergio Perez może mówić o sporym pechu w kontekście pierwszej części zmagań, w której to okres neutralizacji niefortunnie zgrał się z jego pierwszą wizytą w alei serwisowej. 

Wskutek wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa kierowca AlphaTauri z automatu wypadł poza pierwszą dziesiątkę, co oczywiście bardzo skomplikowało mu wizję walki o pierwsze w tej kampanii punkty. 

Jednakże w późniejszej fazie ścigania Gasly’emu udało się nadrobić kilka pozycji, w wyniku czego ostatecznie uplasował się na ósmej lokacie.

Gasly

Sam zainteresowany po opuszczeniu swojego bolidu wyznał natomiast, że jego dzisiejszy wynik okraszony został strasznym bólem, który pojawił się na ostatnich okrążeniach.  

- Muszę przyznać, że jestem naprawdę szczęśliwy. Niestety w bardzo pechowym momencie zaliczyliśmy pit stop, bowiem gdy tylko wyjechałem z alei serwisowej, zobaczyłem, że na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, przez który spadłem na 14. miejsce. Ostatecznie jednak udało mi się powrócić na 8. pozycję, więc uważam, że możemy być zadowoleni z tego wyniku. 

- Ostatnie piętnaście okrążeń było z kolei najbardziej bolesnym okresem w mojej karierze. Nie wiem, co się stało z moim jelitem, ale wręcz umierałem z bólu w bolidzie. Cały czas krzyczałem z bólu, a następnie bardzo cieszyłem się z końca wyścigu i faktu, że dowiozłem do mety P8. 

- Za każdym razem, gdy pokonywałem zakręt w lewo, czułem, jakby ktoś dźgał mnie od środka w jelito, więc nie było to miłe uczucie. Ostatnie pięć kółek to była wręcz walka o przetrwanie.

- W tej chwili czuję się raczej źle. Widziałem się już z lekarzem, ale zobaczymy, co będzie dalej. Nie wiem, co to jest. Zobaczymy - dodał dla Sky.

gasly

Zawodnik z Rouen odniósł się również do kwestii niezawodności, która w tym sezonie nie jest mocną stroną jego drużyny. 

- Muszę przyznać, że niezawodność nie jest naszym atutem od pierwszego weekendu. Testy poszły jednak bardzo dobrze i byliśmy pewni siebie. W Bahrajnie straciliśmy kilka punktów po mojej awarii, a tutaj problemy dopadły Yukiego, który nie zdołał przejechać mierzonego okrążenia w kwalifikacjach, a dziś nawet nie wystartował w wyścigu - stwierdził.

- Dla nas, jako zespołu, jest to oczywiście bardzo bolesne. Jestem jednak przekonany, że nasi inżynierowie poradzą sobie z tym. W zeszłym roku i przez ostatnie kilka lat byliśmy bardzo niezawodni, ale w tym roku pierwsze weekendy są dla nas bardzo trudne.