Pierre Gasly ujawnił, że w USA i Meksyku doświadczył nieprzyjemnych sytuacji, które skłoniły go do przyznania, iż kierowcy powinni być bardziej chronieni przed kibicami.
Rosnąca popularność Formuły 1 sprawia, że na torach pojawiają się tłumy fanów. Było to doskonale widoczne podczas większości tegorocznych wyścigów, w tym między innymi w Austin, gdzie przez cały weekend przewinęło się łącznie 440 tysięcy kibiców.
Ograniczona liczba osób ma także możliwość zasmakowania światka F1 od środka, a mianowicie wejścia do padoku, w którym można spotkać najważniejszych aktorów widowiska. Taki stan rzeczy ma wiele plusów z perspektywy widzów, ale dla zawodników nie zawsze oznacza coś przyjemnego ze względu na zachowanie niektórych gości.
W trakcie pobytu w Teksasie i Meksyku dobitnie przekonał się o tym reprezentant AlphaTauri, który odniósł wrażenie, że część ludzi nie zachowuje się prawidłowo po otrzymaniu przepustki do padoku. Z tego powodu wezwał fanów do okazywania kierowcom większego szacunku.
Okazało się, iż osoby przebywające w pomieszczeniach gościnnych dwukrotnie naruszyły prywatność Francuza, otwierając jego torbę, gdy ten stracił ją z oczu. Dlatego też stwierdził on, że konieczne może okazać się zwiększenie środków bezpieczeństwa, o czym dyskutowano już na odprawie kierowców.
- Uważam, iż wpuszczanie ludzi do padoku jest okej, ale czasami mam wrażenie, że niektórzy goście nie szanują naszej przestrzeni, której potrzebujemy. Ludzie przychodzą do garaży przed kwalifikacjami i proszą o zdjęcia nawet wtedy, gdy nie są z naszego zespołu - przyznał w trakcie sobotniej rozmowy z mediami.
- Pracujemy tutaj i oczywiście poświęcamy fanom czas, kiedy tylko możemy. Ale w ten weekend nie byłem chętny do wychodzenia z siedziby, ponieważ kiedy tylko go opuścisz, jesteś napastowany i czasami robi się dość nerwowo.
- Miałem swoją torbę, z którą przyszedłem do pomieszczeń gościnnych. Miałem w niej paszport, a gdy wróciłem po wyjściu na zewnątrz, była otwarta. Oczywiście nie otworzyłem jej ja lub mój menedżer, który od razu ją zamknął, kiedy to zobaczył. To samo wydarzyło się w Austin.
- Czuję, że nigdy nie mieliśmy żadnej ochrony [przed kibicami] i być może jest coś, co możemy w związku z tym zrobić. Zawsze staram się dawać fanom jak najwięcej czasu. Nie chodzi o to, że nie chcemy nikogo [w padoku], ale po prostu o znalezienie sposobu, aby wszyscy byli zadowoleni.
- Rozmawialiśmy o tym na odprawie kierowców. Wspaniale jest widzieć dzieci lub ludzi, którzy naprawdę się tym cieszą, ale można znaleźć rozwiązanie, dzięki któremu będą mogli zrozumieć, gdzie mogą do nas podchodzić i kiedy muszą dać nam trochę więcej prywatnej przestrzeni.
Obawy Gasly'ego podzielił Lando Norris, który zaznaczył, że kierowcy nie chcą unikać kontaktów z fanami, ale odwiedzający muszą zachowywać umiar.
- Nasza przestrzeń osobista nie jest szanowana w taki sposób, jak powinna - stwierdził. - Ludzie powinni być szczęśliwi, że znaleźli się w padoku i są tak blisko nas. Moglibyśmy po prostu omijać lub odpychać fanów, odmawiając podpisywania czegokolwiek, ale nie chcemy tego robić.
- Jesteśmy szczęśliwi, że możemy wchodzić z nimi w interakcje. Wystarczy nam, że dostaniemy trochę więcej szacunku dla naszej przestrzeni.
O komentarz ws. zachowania meksykańskich kibiców został również poproszony bohater lokalnej publiczności, Sergio Perez: - Oczywiście Meksykanie są bardzo emocjonalni, ale to wspaniali ludzie. Nigdy nikogo nie skrzywdzą. Świetnie jest to widzieć [atmosferę w Meksyku], bo nie jesteśmy świadkami tego w innych krajach.