Pojawia się coraz więcej ciekawych informacji na temat kształtu nowego zespołu, Cadillac F1 Team. Wiadomo już, że General Motors zapłaci rekordowe wpisowe za miejsce w serii. Poza tym powoli wyjaśniają się takie kwestie jak rola Mario Andrettiego czy wybór jednostki napędowej.

W trakcie weekendu wyścigowego w Las Vegas otrzymaliśmy nagły zwrot akcji w sprawie powiększenia stawki, gdyż władze F1 zdecydowały się dać zielone światło dla projektu General Motors i marki Cadillac. Nie jest żadną tajemnicą, że taki rozwój wydarzeń jest następstwem ostatnich ruchów kadrowych, które poskutkowały tym, iż Michael Andretti przestał być twarzą tego przedsięwzięcia. 

Jak wiadomo, dotychczas na drodze do zawarcia porozumienia stało kilka elementów, w tym m.in. brak wiary w możliwości techniczne i założenie, że kandydatura rzekomo nie zwiększyłaby wartości mistrzostw. Ważnym tematem była również opłata wpisowa, która jest obowiązkowa dla każdego nowego gracza.

Jej wysokość jest ustalana w ramach porozumienia Concorde. Aktualny dokument wygasa po sezonie 2025, a z uwagi na rosnącą wartość F1 i zainteresowanie Andrettiego obecne zespoły sprawiły, aby każdy potencjalny kandydat nie płacił już 200 milionów, a nawet trzykrotność tej kwoty, czyli około 600 milionów. 

Taka opłata stanowi rekompensatę za rozdzielenie puli nagród na więcej kawałków, ale jednocześnie ma stanowić tzw. stracha na nowe zespoły. Andretti był jednak gotowy przelać nawet więcej niż 200 milionów, a sama Formuła 1 zorientowała się, że to po prostu za niski próg. Ten więc nie odstraszał, szczególnie na myśl o tym, że wycenienie ekipy na miliard dolarów nie jest już niczym zaskakującym.

Według informacji BBC oraz AutoRacer (do niedawna formu1a.uno) General Motors w ramach zawartego porozumienia finalnie będzie musiało zapłacić około 400-450 milionów dolarów, co ma obejmować także 25-procentowy rabat w porównaniu do kwoty, która ma zostać uwzględniona w nowym Concorde Agreement. Zgodnie z ustaleniami cała suma zostanie podzielona między aktualną stawkę, co w praktyce przyniesie każdej drużynie po 40-45 milionów dolarów. 

Andretti nie znika

Inną ciekawą historią jest to, że zespół dość szybko postanowił otwarcie zaprosić do siebie kogoś z rodziny Andretti. Wycofanie się Michaela pomogło w sprawie dodania jedenastego zespołu, ale ceną było zrobienie tego nie pod własnym nazwiskiem.

Mimo niechęci do Michaela F1 nie może tak łatwo wymazać mistrza świata z 1978 roku, Mario Andrettiego. W komunikacie prasowym GM od razu potwierdzono, że to właśnie on przejmie jeden z dyrektorskich stołków w zarządzie.

- Mam wielkie szczęście, mogąc przez tak wiele lat trzymać się tego, co przecież kocham od tak dawna - napisał 84-latek. - Do tego dochodzi koncepcja, w której Cadillac F1 Team chce mieć mnie u siebie. Pomogę tam, gdzie mogę, ale w niewykonawczej roli w zespole. Nie będę zaangażowany każdego dnia (bo nie chcę pracy!), ale zaoferuję porady, inspirację i przyjaźń w tych obszarach, w których jestem w stanie. Mam przeogromne szczęście.

Więcej na ten temat powiedział w rozmowie z NBC. Dziennikarz sprytnie porównał jego funkcję do tej, którą w Mercedesie sprawował Niki Lauda, a więc dyrektora niewykonawczego.

- W zasadzie to stanę się kimś takim - ocenił Mario Andretti. - Zespół spróbuje wykorzystać moje doświadczenie i to, co widzę - np. w selekcji kierowców czy technicznych talentów. Ten sport to moja rodzina. Ciągle jestem zaangażowany. Nie chcę konkretnej roboty, gdzie musiałbym robić coś codziennie. Nie potrzebuję i nie chcę tego, lecz chętnie skorzystam z okazji do bycia częścią wielu kluczowych decyzji. To moje rodeo.

Wywiad porusza również kilka innych ciekawych rzeczy, na przykład obszary, jakimi chce się zajmować były zawodnik. Jednym z nich są wspomnieni kierowcy, a idealny duet w Cadillacu ma stworzyć mieszanka doświadczenia i... pochodzenia.

- Na początku dobrze byłoby mieć kogoś doświadczonego. Tu narodowość nie gra roli. A do tego młody amerykański talent - tłumaczył Mario.

Poza tym Andretti potwierdził, że zespół ma starać się o posiadanie silników Ferrari przez pierwsze lata swoich startów. Wybór nie jest duży i zakłada albo włoskie jednostki, albo te tworzone przez Hondę, ale to te pierwsze od początku były faworytem.

- Rozmawiamy o tym [o Ferrari]. To nie jest jeszcze definitywne, ale mamy i taki cel, i taka jest też nasza preferencja. Do tego dochodzi moja historia z Ferrari, moje kontakty z panem Ferrarim. Jest tu wiele czynników, które mają znaczenie.