Formuła 1 nie uniknęła problemów z globalną awarią oprogramowania. Na starcie weekendu na Hungaroringu skutki tego problemu odczuł Mercedes, ponieważ za całym zamieszaniem stał jego partner.

Mowa w tym przypadku o amerykańskiej firmie z dziedziny cyberbezpieczeństwa, CrowdStrike, która w piątek znalazła się w centrum uwagi większości świata za sprawą wadliwej aktualizacji. 

Taki rozwój wydarzeń doprowadził do wystąpienia problemów technicznych na sprzęcie opartym o rozwiązania CrowdStrike w systemie Microsoft Windows. Użytkownicy tych urządzeń od samego rana doświadczali pojawiania się słynnego niebieskiego ekranu z błędem, tak zwanego Niebieskiego Ekranu Śmierci (Blue Screen of Death, BSoD). Awaria w największym stopniu dotknęła przede wszystkim banki, linie lotnicze czy telewizje, ale jak się okazuje, również jeden z zespołów Formuły 1. 

Jak wiadomo, CrowdStrike jest sponsorem stajni z Brackley, a ponieważ ta ekipa korzysta oprogramowania swojego partnera, to z automatu usterka dosięgnęła też wielokrotnych mistrzów świata. Początkowo skala była naprawdę spora, bo niebieski kolor przywitał wielu pracowników, którzy odpalili swoje komputery.

Co ciekawe, rozwiązanie problemu było dość proste, gdyż użytkownicy Windowsa musieli po prostu przywrócić poprzednią wersję lub wykonać kilka dość prostych, jak na tęgie umysły F1, operacji w trybie awaryjnym.

Sporym mankamentem był jednak fakt, że pochłonęło to kilka godzin. Tym samym obóz zarządzany przez Toto Wolffa od wczesnych godzin porannych musiał walczyć z przywracaniem do użytku swoich komputerów zarówno na torze, jak i w fabryce.  

Rozmawiając z przedstawicielem zespołu około 12:40, obecny na miejscu Grzegorz usłyszał, że wszystko zmierzało w bardzo dobrym kierunku. Szybka reakcja doprowadziła do tego, że niemiecki podmiot uporał się ze wszystkimi pracami naprawczymi do 13:30 czasu lokalnego, a więc do momentu, w którym ruszała pierwsza sesja treningowa. W żadnym stopniu nie zakłóciło więc to głównych przygotowań do niedzielnego Grand Prix Węgier. 

- Otrzymaliśmy dużo wsparcia od CrowdStrike i wszystkich innych naszych partnerów - powiedział Andrew Shovlin na konferencji prasowej. - Musieliśmy jednak wykonać trochę pracy. Mamy wiele komputerów w garażu, na pitwall i sporo innych urządzeń, które wymagały aktualizacji. 

- Finalnie udało nam się opanować sytuację. Wpływ na FP1 był więc minimalny, jeśli nie zerowy. Jak mówiłem, wymagało to trochę wysiłku, ale najważniejsze, że wszystko wróciło już do normy.