Charles Leclerc w gorzkich słowach podsumował pracę swojej maszyny podczas wymagających kwalifikacji F1 w Las Vegas. Opisując czasówkę, Monakijczyk zdiagnozował szersze problemy Ferrari i wskazał, że nieradzenie sobie z deszczem ciągnie się za Scuderią od kilku dobrych lat.
Po bardzo rozczarowującej rundzie w São Paulo wydawało się, że ekipa z Maranello ma szansę odrobić punkty w Nevadzie. Po piątkowych treningach tempo Leclerca wyglądało naprawdę obiecująco, lecz warunki pogodowe, z jakimi przyszło się zmierzyć w czasówce, pokrzyżowały plany na dobry rezultat.
Lewis Hamilton sensacyjnie zakończył zmagania na 20. miejscu, a jego zespołowy partner, choć znalazł się w czołowej dziesiątce, również nie może być zadowolony, ponieważ zajął dopiero 9. pozycję, tracąc do zwycięzcy aż 1,938 sekundy. Znacznie wyżej uplasowali się Russell i Verstappen, co ma duże znaczenie, ponieważ walka o 3. lokatę w klasyfikacji konstruktorów jest wyjątkowo zacięta i wiele wskazuje na to, że dopiero w Abu Zabi poznamy wicemistrza wśród zespołów.
Leclerc jeszcze z poziomu kokpitu bardzo jednoznacznie skomentował osiągi bolidu, a w rozmowach z dziennikarzami także nie szczędził krytyki. Jego wypowiedź dotyczyła nie tylko samych kwalifikacji, lecz ogólnie zdradziła, że zmienne warunki są zmorą Ferrari od dawna, odkąd pamięta. To może tłumaczyć, dlaczego mimo ogromnego potencjału Monakijczyk rzadko błyszczy podczas jazdy w deszczu.
- Niestety, odkąd jestem w Ferrari, mamy ogromne problemy w deszczu - zaczął 28-latek. - Zupełnie nie możemy znaleźć rozwiązania. To nie tak, że się nie staramy, bo próbujemy na sto procent, ale to po prostu nie działa i jest to bardzo frustrujące, szczególnie że była prawdopodobnie moja największa siła w juniorskich kategoriach. A teraz, gdy jest mokro, zmagamy się z tym jak szaleni. Opony się nie nagrzewają i mamy bardzo, bardzo słabą przyczepność.
- Nie sądzę, że tylko kwestia [temperatury ogumienia], bo próbowaliśmy już różnych rzeczy z rozgrzewaniem opon w przeszłości i to też nie działało. Jest to frustrujące.
Następnie Charles został zapytany, czy w trakcie treningów Ferrari mocno eksperymentowało z ustawieniami, zważając na wyjątkowość obiektu w Las Vegas.
- W ten weekend nie, bo właściwie w FP1 i FP2 byliśmy całkiem konkurencyjni. W FP3 mieliśmy trochę jazdy w mokrych warunkach, ale nie było całkowicie mokro i nie było tak źle. A teraz, kiedy zrobiło się zupełnie mokro, nie było już sposobu, by zmienić ustawienia auta. Więc nie, nie zmieniliśmy nic w ten weekend, bo po prostu nie mogliśmy.
- Warunki były naprawdę niefajne, zwłaszcza że nasz samochód jest bardzo, bardzo trudny w prowadzeniu. A tu w Vegas, na torze ulicznym, w nocy, w zimnie, w mokrych warunkach - wszystko się nakłada i sprawia, że kwalifikacje są ekstremalnie trudne. Ale no cóż, tak już jest.
Leclercowi zasugerowano, że niektórzy kierowcy uważają, iż nowa nawierzchnia mogłaby być rozwiązaniem szerszych problemów z Las Vegas. Ten jednak stwierdził, że w Italii najpierw powinni skupić się na sobie, a dopiero potem przyjrzeć się innym okolicznościom.
- Nie wiem, może. Ale zanim spojrzymy na takie rzeczy, chciałbym być przynajmniej tak konkurencyjny jak kierowcy przede mną. Różnica jest tak duża, że szczerze mówiąc, jestem pewny, że u nich to wszystko działa znacznie lepiej niż u nas. Mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie, a potem będziemy myśleć o takich tematach.
- Mamy w zespole Lewisa, mieliśmy Carlosa, a oni oczywiście wiedzą, jak to jest prowadzić inne samochody w takich warunkach. I tak, jasne jest, że musimy zrobić krok naprzód w takich warunkach. Dla nas są one ekstremalnie trudne do jazdy. Mogę tylko powiedzieć, że dla mnie jest to niewiarygodnie trudne. Dokładnie wiem, co muszę zrobić, żeby pojechać szybciej. Jednak wykonanie tego jest bardzo trudne. Ale będziemy próbować dalej.
Na sam koniec Leclerc przyznał, że mimo nadchodzącej nowej ery nie wolno lekceważyć problemów, z jakimi zmaga się w deszczu. Dodał również, że główne danie rundy w Las Vegas nie zapowiada się dla niego dobrze.
- Musimy na to spojrzeć, bo wydaje mi się, że w poprzednich generacjach samochodów było bardzo, bardzo podobnie. Odkąd dołączyłem do zespołu, mamy problemy i jesteśmy słabi w deszczu.
- Walczymy o trzecie albo może drugie miejsce. Ale szczerze mówiąc, o drugie w klasyfikacji konstruktorów będzie trudno. A ja chcę walczyć o zwycięstwa. Na pewno nie będziemy tęsknić za tym samochodem.
- Postaram się zrobić coś wyjątkowego. Problem w tym, że mamy dość duży docisk, który teoretycznie miał nam pomóc w takich warunkach. Nie startujemy też aż tak wysoko. Wyprzedzanie nie będzie łatwe.

