Nikt nie spodziewał się, że to George Russell wygra GP Austrii. Przez długi czas zapowiadało się na łatwe zwycięstwo Maxa Verstappena, ale wolny pit stop Red Bulla przywrócił Lando Norrisa do walki, a kolizja Holendra i Brytyjczyka podarowała Mercedesowi pierwszą wygraną w tym sezonie F1.
Oceny kierowców są już OTWARTE.
Do czasu drugich zmian opon wyścig odbywał się praktycznie bez porywającej historii. Kilku kierowców przekroczyło linię wjazdu do alei i dostało kary, ale można powiedzieć, że działo się naprawdę bardzo mało. Verstappen od startu prowadził, miał lepsze tempo i budował przewagę, ale na drugim stincie coś zaczęło dziać się z jego autem i oponami.
Przy zmianie na kolejny komplet stracił jednak około 4-5 sekund, a Norris zaczął siedzieć mu na tylnym skrzydle i dysponować lepszym tempem. Następnie podjął mnóstwo prób ataków, przed którymi Max bronił się tak, jak na Maxa przystało, a więc i twardo, i skutecznie. Zdaniem Brytyjczyka obrony mogły być nawet za twarde i zahaczać o wykonywanie ruchów w strefie hamowania czy zdobycie przewagi poza torem.
Między zawodnikami coraz mocniej iskrzyło, a w pewnym momencie tylne koło Red Bulla dotknęło się z przodem bolidu McLarena, co doprowadziło do uszkodzeń w obu maszynach. Norris ostatecznie nie dojechał do mety, a Verstappen po przebiciu opony padł na P5. Do tego dostał karę za spowodowanie kolizji, ale ta nie zabrała mu niczego.
W związku z tym spokojnie siedzący sobie na P3 George Russell tak po prostu wygrał GP Austrii. Pod koniec próbował gonić go jeszcze Oscar Piastri, ale zabrakło mu 1.9 sekundy. Wcześniej Australijczyk ładnie uporał się z Carlosem Sainzem (P3). W pierwszej fazie bliżej swojego kolegi był za to Lewis Hamilton, któremu finalnie przypadło jedynie P4.
Świetnie spisał się Hulkenberg, punktując na 6. pozycji i wyprzedzając m.in. Pereza, który powalczył z Nico w końcówce. Checo rozdzielił Haasy i utrzymał za sobą Magnussena.
Top 10 uzupełnili Ricciardo i Gasly. Smakiem obszedł się przede wszystkim Leclerc, który na początku uszkodził samochód w starciu z Piastrim w zakręcie nr 1.
Na P12 dojechał Ocon, który również bił się w stylu podwórkowym, ale przede wszystkim ze swoim kolegą. Poniżej Estebana wszyscy byli już zdublowani i przejechali zawody bez większych fajerwerków. Jedynie Alonso, który miał karę za kiepskiej jakości kolizję z Zhou, rzutem na taśmę zgarnął najszybsze okrążenie po późnym pit stopie.
Ładowanie danych