Max Verstappen ponownie triumfował w swoim domowym wyścigu. Długo w grze o wygraną był Lewis Hamilton, ale ostatecznie stracił na zamieszaniu i neutralizacji w końcówce.

Przed rozpoczęciem rywalizacji Pirelli sugerowało zróżnicowanie strategii, w związku z czym można było spodziewać się ciekawych wyborów na otwarcie zawodów. Pośrednią mieszankę wybrały oba Mercedesy, podobnie jak Norris, Schumacher, Albon i Magnussen. Cała reszta, w tym oba Ferrari i Red Bulle, ruszała na softach. Verstappen miał jednak nowy komplet, a jego najbliższa konkurencja używane.

Oceny kierowców są już otwarte. Głosowanie jest dostępne TUTAJ.

Urzędujący mistrz świata zaliczył dobre otwarcie, szybko kryjąc Leclerca. Nieźle rozpoczął też Hamilton, atakując Sainza po wewnętrznej T1, gdzie doszło do małego kontaktu. Ogólnie jednak 1. kółko przebiegło dość grzecznie i bez przygód. Najwięcej pozycji na początku zyskał natomiast Esteban Ocon, który awansował aż o 3 miejsca.

Na 2. okrążeniu z toru wypadł Kevin Magnussen, wchodząc w zakręt nr 2 z dużą nadsterownością. Mimo zahaczenia o bariery udało mu się pojechać dalej i nie rozbić maszyny, choć oczywiście znalazł się na końcu stawki.

W pierwszej fazie czołówka trzymała się blisko. Leclerc był około sekundę za Verstappenem, a Hamilton zachowywał podobny dystans do cierpiącego Sainza, jadąc na o jeden stopień twardszej oponie i samochodem, który wolno osiąga temperatury ogumienia, ale dba o nie bardziej niż o przyszłoroczne przepisy znakomicie. Gdy na 9. okrążeniu Max usłyszał, że oba Ferrari mogą zacząć naciskać, miał już 1.7 sekundy nad Charlesem.

W międzyczasie w środku stworzył się pociąg im. Yukiego Tsunody. Ze swojego biletu niezadowolony był Fernando Alonso, który przesiadł się przed Pierre'a Gasly'ego, atakując go z wykorzystaniem DRSu, a następnie ruszył w pogoń za japońskim maszynistą, którą zakończył manewrem na 12. kółku.

Jednocześnie pierwszy pit stop dnia wykonał Vettel, porzucając softy na rzecz mediumów, co wywołało reakcję Gasly'ego i Ricciardo. M.in. McLaren raportował, że kierowcy na miękkiej mieszance zmagają się z dużą degradacją.

Na 15. kółku w alei zameldował się Sainz, ale Ferrari tradycyjnie miało jakiś problem - a w zasadzie nie miało dla niego opony - przez co Hiszpan był trzymany na stanowisku przez ponad 12 sekund. Przy okazji wykonujący zmianę Perez przejechał po pistolecie Włochów. Carlos wyjechał na P11, a Checo na P8. Mattia Binotto nazwał to zajście bałaganem.

Ładny pojedynek stoczyli ze sobą Schumacher z Vettelem. Tym razem skończyło się lepiej niż w Miami, a zwycięsko wyszedł z niego Mick. Rywalizację z ogranicznikiem prędkości przegrał za to Zhou Guanyu, który otrzymał za to karę 5 sekund.

Dwa okrążenia później Leclerc raportował, że opony nie dawały dobrych odczuć, w przeciwieństwie do tego, co twierdził Verstappen. Monakijczyk zameldował się w alei, mechanicy odnaleźli aż cztery koła, więc tym razem skończyło się happy endem. Holender musiał oczywiście pokryć rywala, co uczynił i mimo wolniejszego pit stopu, trwającego 3.4 sekundy, wyjechał przed czerwonym bolidem, oddając prowadzenie obu Mercedesom i otwierając strategiczną rozgrywkę.

Na 27. kółku Holender był już 1 sekundę za Russellem, a przebicie się przed niego wyglądało na kluczowe, jeśli Srebrne Strzały, a szczególnie będący wyżej Hamilton, jechałyby na 1 zmianę. Walka jednak nie trwała długo, bo lokalny faworyt łatwo minął młodszego z Brytyjczyków już przy pierwszej okazji. Nie doszło natomiast do bezpośredniego starcia Maxa z Lewisem, gdyż siedmiokrotny mistrz założył twardą mieszankę na 30. okrążeniu.

Mercedesy na twardych oponach zaczęły jechać świetnym tempem, licząc się w walce o zwycięstwo. Wyglądało na to, że Verstappen będzie musiał minąć je w końcówce na o wiele świeższym ogumieniu. Najpierw jednak Brytyjczycy musieli pokonać szybkiego na prostych Pereza, który zablokował koło w T1 i ledwo utrzymał się przed Hamiltonem.

Przy następnej okazji Lewis nie miał już większych problemów, choć Meksykanin szukał swoich szans jeszcze w T3, wykorzystując wolniejszego Vettela, który wyjechał z alei. Chwilę później również łatwo przed Pereza wskoczył Russell. Jednocześnie Verstappen nie był przesadnie zadowolony z średniej mieszanki. Ponieważ wcześniej nie chciał dostać twardej, Red Bull ściągnął Sergio, by zobaczyć, jak pracuje komplet z białym paskiem.

Na 44. okrążeniu strategiczną rozgrywkę mógł przerwać Tsunoda, który zatrzymał się na torze, jednak udało mu się ruszyć i wolno wrócić do alei. W międzyczasie twarde ogumienie założono Leclercowi. Ostatecznie jednak Japończyk stanął na poboczu, choć chwilę wcześniej był w pit lane, gdzie ponownie zmieniono mu opony i poprawiono pasy.

Z konieczności usunięcia auta kontrola wyścigu zdecydowała się na VSC, a do boksów zanurkowali kierowcy, w tym Verstappen po hardy, a Mercedesy po mediumy. Wyścig wznowiono na 50. kółku, kiedy Max miał 12.5 sekundy nad Lewisem. Brytyjczyk miał więc 22 pętle toru na dogonienie Holendra i zepsucie imprezy na Zandvoort.

Pogoń nie trwała długo. Na 55. okrążeniu Bottas zatrzymał się na końcu prostej startowej. Po dłuższej chwili oczekiwania wypuszczono samochód bezpieczeństwa, a w pit lane znów pojawił się Red Bull z numerem 1, oddając pozycję nie tylko Hamiltonowi, ale i Russellowi, który jednak zmienił opony i wrócił na P3, gdy SC został puszczony przez aleję serwisową.

W trakcie neutralizacji przez radio swoje niezadowolenie wyrażał Sainz, który był uczestnikiem niebezpiecznej sytuacji w momencie dojeżdżania do zatrzymanej Alfy, gdy był w trakcie wyprzedzania, jak i w pit lane, gdzie wypuszczono go pod koła bolidu Alpine.

Wyścig ponownie wznowiono po 60. okrążeniu. Hamilton ruszył wcześnie, nie czekając do linii startu, przez co został pożarty przez niezwykle szybkiego na prostych Byka. Obyło się bez kolizji z tyłu, a po chwili Russell na szybszych oponach zaczął zbliżać się do swojego kolegi, którego zaatakował już na 63. okrążeniu. Zaraz po tym za siedmiokrotnego mistrza skutecznie zabrał się Leclerc.

W końcówce o P5 bili się jeszcze Sainz z Perezem. Z tego pojedynku zwycięsko musiał wyjść Checo, gdyż na Hiszpana nałożono 5 sekund kary za niebezpieczne wypuszczenie. Carlos był w dużych tarapatach, ponieważ blisko za nim jechało kilku kierowców. Ostatecznie po doliczeniu czasu spadł na P8.

Ładowanie danych