F1 poinformowała dziś o rocznym przedłużeniu umowy z Holendrami. Kolejnego kontraktu jednak nie będzie.
Runda na Zandvoort była wśród tych, których porozumienie upływało po sezonie 2025. Przez długi czas spekulowano, że obok Imoli, Barcelony i Spa miała wejść w tryb rotacyjny. W takim scenariuszu różne tory nadal gościłyby Formułę 1, ale tylko co dwa lata.
Tak się natomiast nie stanie. Promotorzy wyścigu zagwarantowali sobie miejsce w kalendarzu na sezon 2026, ale jednocześnie postanowili rozstać się z królową motorsportu po tamtej edycji. Na pożegnanie z F1 dostali możliwość zorganizowania sprintu.
Oznacza to, że przed nami jeszcze tylko dwa wyścigi w Holandii - w 2025 i 2026 roku (ze sprintem). Później domowe zawody Maxa Verstappena znikną z harmonogramu.
- Wszystkie strony współpracowały, aby znaleźć rozwiązanie, które umożliwiłoby przedłużenie kontraktu - powiedział Stefano Domenicali. - Na stole były różne opcje, od trybu rotacyjnego przez coroczne wydarzenie. Szanujemy decyzję promotorów, którzy postanowili zakończyć ten wspaniały okres w 2026 roku.
Robert van Overdijk, dyrektor GP Holandii, dodał: - Jesteśmy prywatnym biznesem i musimy balansować okazje, które wiążą się z goszczeniem imprezy, a także ryzyko oraz odpowiedzialność. Postawiliśmy na mocne zakończenie w postaci dwóch następnych wyścigów w 2025 i 2026 roku.
Zandvoort jest obecne w F1 od sezonu 2021. Debiut opóźnił się nieco przez pandemię koronawirusa, bowiem pierwotny plan zakładał ściganie się tam już w maju 2020 roku. Tor został wyraźnie zmodernizowany na potrzeby najważniejszej kategorii. To dlatego na obiekcie pojawiły się wyjątkowe pochylone zakręty - ich celem była poprawa warunków do ścigania i walki.