Ledwie skończyliśmy czytać wypowiedzi kierowców z wyścigu o Grand Prix Austrii, a już zrobił się czwartek i już za kilkanaście godzin bolidy F1 znowu pojawią się na torze Red Bull Ring. Tym razem będzie to jednak Grand Prix Styrii, ale zanim odpalicie telewizory na FP1, kilka słów ode mnie na temat nadchodzącego weekendu.
Po pierwsze godziny sesji w nadchodzący weekend wyścigowy będą identyczne, jak te z zeszłego tygodnia. W praktyce oznacza to, że w sobotę i niedzielę trzeba sobie zarezerwować czas o godzinie 15:00 polskiego czasu. W niedzielę zdążymy zrobić jeszcze kawę, ponieważ zawodnicy opuszczą pola startowe na okrążenie formujące o 15:10.
Chociaż teoretycznie GP Styrii będzie po prostu drugi raz rozegranym GP Austrii, to nie wszystko będzie takie samo. Po pierwsze, zmieni się część sponsorów na torze, co widać było na zdjęciach mediów, które jeżdżą za F1 w tym sezonie. Spodziewać możemy się m.in. innych banerów na bandach prostej startowej. Podobnie będzie z trybunami, gdzie pojawią się dodatkowe diody, które dodatkowo uatrakcyjnią spektakl tym, którzy mogliby narzekać na nudę.
Poprawki techniczne - kto i co zmieni?
Po drugie, w kwestii poprawek już teraz wiadomo, że George Russell, po ostatniej awarii, otrzyma zupełnie nową jednostkę napędową wraz z turbosprężarką oraz nowym układem odzyskiwania energii cieplnej MGU-H. W miniony weekend do mety dojechało zaledwie 11 z 20 zawodników, a pomimo tego nie wszyscy dostaną nowe układy napędowe. Tak będzie m.in. w przypadku kierowców Red Bulla. Max Verstappen i Alex Albon nie ukończyli GP Austrii, jednak Honda po dokładnym zbadaniu jednostek napędowych w ich bolidach uznała, że problem w obu przypadkach dotyczył instalacji elektrycznej (czujniki?). To też oznacza, że zawodnicy wystartują ponownie korzystając z tych samych silników.
Temat czujników nie dotyczył tylko Red Bulli, ale także Mercedesów. Brytyjsko-niemiecki zespół miał mało czasu na to żeby uporać się z trudnościami, przez które Valtteri Bottas i Lewis Hamilton musieli wyraźnie zwolnić w drugiej połowie wyścigu i za wszelką cenę unikać krawężników. Lance Stroll z Racing Point również zachowa swoją dotychczasową jednostkę napędową - tutaj także najprawdopodobniej zawiodła elektronika.
Wracając na chwilę do Mercedesów i awarii Alexandra Albona. W jednym i drugim przypadku były to czujniki związane z synchronizacją przełożeń skrzyni biegów. Jak na Twitterze informuje Mikołaj Sokół, w bolidzie Alexa zostaną wymienione przełożenia od 2 do 8 na nowe, w identycznej konfiguracji, przez co zawodnik Red Bulla uniknie jakiejkolwiek kary.
Awarie nie ominęły Haasa - Kevin Magnussen zdradził w jednym z wywiadów, że problemy związane z hamulcami wynikały najzwyczajniej w świecie z ich przegrzewania się. Podobno amerykański team znalazł już jakieś częściowe rozwiązanie, które najprawdopodobniej będzie polegało na poprawieniu chłodzenia - tutaj jednak możemy się spodziewać, że niestety, może to być kosztem osiągów.
W dużo gorszym położeniu na początku sezonu znajduje się Ferrari. Już w ten weekend Vettel i Leclerc mają dostać zupełnie nowe przednie skrzydło i podłogę. Chociaż gołym okiem widać, że aerodynamika i przyczepność to raczej te mniejsze kłopoty włoskiego teamu, który najbardziej może cierpieć na brak mocy, postawiono nie odpuszczać także na tym polu.
Jak będzie wyglądał wyścig?
Gdybym został zmuszony do typowania, to zdecydowanie postawiłbym przede wszystkim na mniejszą liczbę awarii technicznych. Myślę, że część ekip upora się ze szwankującymi czujnikami, jednak jasnym jest, że w ciągu tych kilku dni wszystkim nie uda się rozwiązać wszystkich problemów. W ten weekend istotnym czynnikiem będzie także pogoda - według obecnych prognoz, w sobotę ma przez większość dnia padać, a co za tym idzie kwalifikacji będą pełne emocji.
Kiedy pada to kluczowe jest to, żeby wyjeżdżać na samym początku sesji i spędzić na torze jak najwięcej czasu. Kierowcy robią tak dlatego, ponieważ nawet lekka poprawa warunków pogodowych automatycznie ma odwzorowanie w tabeli wyników; więc ten, który pokona jedno okrążenie na przesychającym torze, nawet przeciętnym tempem, absolutnie zdetronizuje tych, którzy dali z siebie wszystko podczas pokonywania pomiarowego okrążenia w deszczu. Długie zdanie, nie?
W niedzielę nie powinno padać, ale za to temperatura zbliży się maksymalnie do 19-20 stopni Celsiusza. To może pomóc Haasom w walce z ich przegrzewającymi się hamulcami.
Kto stanie na podium?
Jeżeli Ferrari nawet odrobinę przyspieszy, jest spora szansa na to, że tym razem parze kierowców uda się wejść do Q3. To z kolei niemal gwarantuje im walkę o wysokie punkty, bo samo tempo wyścigowe Charlesa Leclerca pozwoliło mu nawiązywać walkę z zawodnikami Renault czy McLarena. Pamiętajmy jednak, że Monakijczyk miał w tym także sporo szczęścia.
Mimo wszystko ja stawiałbym, że tym razem McLarenowi będzie ciężko powtórzyć tak dobry wynik i w pierwszej trójce widziałbym wyłącznie Mercedesy oraz Red Bulle. To oczywiście pragmatyczne podejście. Alex Albon jest nadal niewiadomą i jedynym kierowcą ze ścisłej czołówki, który będzie odpierał ataki McLarenów, Racing Point, Ferrari i Renault. Niekoniecznie w tej kolejności.
Warto obserwować sesje treningowe, ponieważ tutaj w czerwono-białym bolidzie pojawi się Robert Kubica. Może w ten weekend Alfa Romeo będzie miała lepsze tempo kwalifikacyjne i odrobinę więcej szczęścia podczas wyścigu. Wszyscy chcieliby raczej zapomnieć o takiej wpadce jak niedokręcone koło w aucie Kimiego Raikkonena. To chyba oznaka tego, że miniony weekend, po tak długim czasie, w wielu przypadkach był po prostu wyścigiem na odrdzewienie. Teraz może być tylko lepiej.
Koniecznie należy zwrócić uwagę na George'a Russell'a, który pokazał świetne tempo podczas kwalifikacji i wierzę, że tym razem, może udać mu się powalczyć o Q2. Pamiętajmy także o tym, że jest jeszcze Esteban Ocon, który w przyszłym roku będzie partnerem zespołowym Fernando Alonso. Francuski kierowca powinien teraz wyraźnie przyspieszyć i próbować pokazać się z jak najlepszej strony, dorównując tempem Danielowi Ricciardo.
Czekamy!
Na zdjęciu Williamsa to Latifi, nie Russell.