Wyścig na Mugello miał być nudną procesją. Cóż, te prognozy nie sprawdziły się kompletnie. Było ciekawie, niebezpiecznie i emocjonująco!

Grand Prix Toskanii rozegrane zostało w ciepłych warunkach, tak jak piątkowe i sobotnie sesje. Tor miał 45 stopni Celsjusza, a otoczenie 30 stopni.

Jeszcze na polach startowych problemy z oprogramowaniem silnika dotknęły Maxa Verstappena. Jego mechanicy mieli trochę pracy przy samochodzie, ale udało im się przygotować bolid numer 33 do rywalizacji.

Tylko pięciu kierowców zdecydowało się na start na średniej mieszance - byli to Daniił Kwiat, Kimi Raikkonen, Romain Grosjean, George Russell i Nicholas Latifi. Reszta korzystała z opon z czerwonym paskiem.

Na początku był chaos

Na starcie nie popisał się Lewis Hamilton, który stracił prowadzenie na rzecz Valtteriego Bottasa. Bolidy w miarę bezproblemowo minęły zakręt numer 1, jednak dużo więcej działo się w zakręcie numer 2.

Max Verstappen również zareagował bardzo dobrze na gasnące światła, jednak od razu dały o sobie znać jego problemy, ponieważ zaczął tracić miejsca na prostej.

Na dojeździe do "dwójki" Holender został uderzony z tyłu i zakończył swój udział w wyścigu w żwirze. Wypadek był spowodowany inną kolizją, którą zaliczyli Kimi Raikkonen, Pierre Gasly i Romain Grosjean, co oznaczało DNF dla zwycięzcy GP Włoch. Fin i drugi Francuz uszkodzili swoje samochody, ale tylko pierwszy z nich odwiedził mechaników.

Jednocześnie przygodę zaliczył Carlos Sainz, który obrócił się w pierwszej szykanie (zakręty 2-3) w walce o pozycję z Lance'm Strollem, spadając ostatecznie na P15. Kilku rywali musiało omijać Hiszpana, by nie nadziać się na niego. Pecha miał Sebastian Vettel, który został "złapany" w złym momencie i uszkodził swoje skrzydło o auto McLarena.

Na zamieszaniu skorzystał m.in. George Russell, który po starcie z P18 w momencie neutralizacji był już na P11.

Przed restartem klasyfikacja wyglądała następująco: BOT, HAM, LEC, ALB, STR, RIC, PER, NOR, KVY, OCO, RUS, MAG, LAT, GIO, SAI, GRO, RAI, VET. Czerwony Safety Car zjechał do alei serwisowej dopiero na 6. okrążeniu.

Niebezpiecznie na prostej

Kierowcy, zgodnie ze zmianą sprzed sezonu 2019, mogli ruszyć do walki dopiero od linii startu-mety (Control Line), a nie Safety Car Line 1 (początek wjazdu do pit lane na Mugello). Gdy Valtteri Bottas czekał do końca, dobrze rozgrywając restart, jego rywale z tyłu urządzili sobie pokaz demolki.

Na wysokości pół startowych, gdy kierowcy przygotowywali się do ruszenia pełnym gazem, doszło do kolejnej kraksy. Niektórzy jechali po prostej bardzo wolno, a inni, m.in. Nicholas Latifi, Antonio Giovinazzi i Carlos Sainz, już bardzo szybko. Kanadyjczyk miał szczęście, omijając wolniejszego Kevina Magnussena, ale Włoch i Hiszpan już nie, mocno uderzając w niego i doprowadzając do karambolu, który wykluczył ich z rywalizacji.

Była to bardzo niebezpieczna sytuacja, w której niektóre bolidy lekko wzbiły się w powietrze, a inne kręciły się po prostej startowej. Romain Grosjean, który także był w to zamieszany, choć mógł kontynuować, zbluzgał za to rywali, mówiąc, że mogli kogoś zabić.

Gdy lider wjeżdżał zakręt numer 1, zarządzono kolejną pełną neutralizację, a po chwili wywieszono czerwoną flagę. Oznaczało to kolejny stojący start, a także możliwość wprowadzenia napraw oraz zmiany opon.

Jeszcze przed nim Renault musiało wycofać samochód Estebana Ocona, który na początku miał problemy z płonącymi tylnymi hamulcami. W związku z tym kierowcy za nim mogli przesunąć się o jedno pole startowe, nie musząc zostawiać go wolnego.

Auta ustawiły się na polach w kolejności (opony w nawiasie): BOT (m), HAM (m), LEC (s), ALB (s), STR (s), RIC (s), PER (s), NOR (s), KVY (s), RUS (m), RAI (m), VET (s), GRO (s).

Do trzech razy sztuka

Tym razem zawodnicy zdołali normalnie "otworzyć" wyścig, nie doprowadzając do kolizji i neutralizacji. W momencie drugiego stojącego startu mieli do pokonania 50 okrążeń.

Gdy 14 samochodów stało już na prostej startowej, z przednich hamulców Lewisa Hamiltona zaczął wydobywać się spory dym. Brytyjczyk ruszył podobnie jak jego kolega zespołowy, ale schował się w cień i zdołał wyprzedzić go w zakręcie numer 1, odzyskując prowadzenie.

Słaby start zaliczył za to Alex Albon, który spadł aż o 3 pozycje, czyli na P7. Początkowo swoje P10 utracił także George Russell, ale szybko udało mu się przeskoczyć Kimiego Raikkonena, odzyskując upragnione miejsce w punktach.

Na 15. kółku Daniel Ricciardo uporał się z Sergio Perezem, wskakując na P5. W walce był także drugi Racing Point, goniący Charlesa Leclerca na P3. Monakijczyk utrzymywał się przed Kanadyjczykiem aż do 18. okrażenia, mimo, że ten kilkukrotnie wcześniej korzystał z systemu DRS.

W momencie, gdy pozycję zyskiwał Lance Stroll, kolejną utracił jego kolega z Meksyku, z którym w końcu uporał się Alex Albon.

Leclerc szybko zaczął tracić kolejne miejsca. Najpierw w jego lusterkach pokazał się głodny szampana Daniel Ricciardo, który szybko wykorzystał okazję. Podobnie po chwili uczynili Alex Albon i Sergio Perez.

Carletto miał już wtedy problemy z oponami, na które narzekał przez radio. W związku z tym na 22. okrążeniu odwiedził swoich mechaników, zakładając twardą mieszankę.

Ricciardo po podium, Russell po punkt

Honey Badger, który po przebiciu się na P4 nie mógł dogonić Lance'a Strolla, został wezwany przez Renault na pit stop, by podciąć Różowych i spróbować wskoczyć na podium w taki sposób. Rywale nie zareagowali od razu, co mimo dobrej zmiany kosztowało ich pozycję po kilku okrażeniach.

Swoje zjazdy planował też Mercedes, na co Valtteri Bottas zareagował walecznie, prosząc o to, by nie dostał tego samego kompletu co Lewis Hamilton. Fin miał problemy z wibracjami i zjawił się w pit lane na 31. okrążeniu, zakładając twarde ogumienie, czyli... takie same jak jego kolega zespołowy.

W alei serwisowej znalazł się też Kimi Raikkonen, który nie mógł wyjechać ze stanowiska i stracił trochę czasu. Chwilę później mistrz z 2007 roku miał lekki kontakt z Romainem Grosjeanem w zakręcie numer 1.

Gdy już wszyscy pozbyli się miękkiej mieszanki, na P10 nadal znajdował się George Russell, uciekając przed Sebastianem Vettelem, który wydawał się być jedynym rywalem, mogącym przedłużyć jego niechlubną serię. Brytyjczyk awansował nawet na P9, gdy drugi zjazd wykonał Charles Leclerc.

Lance Stroll

Na 43. okrażeniu z wyścigu odpadł syn Lawrence'a, który wypadł z toru w zakręcie numer 9, goniąc Daniela Ricciardo i uciekając przed Alexem Albonem. Z kamery pokładowej wyglądało to tak, jakby w bolidzie numer 18 pękła tylna opona.

Od razu do alei serwisowej zjechał Valtteri Bottas, który najwyraźniej wyprosił wyjazd samochodu bezpieczeństwa swoimi wcześniejszymi komunikatami. Fin zdołał zjechać do boksów przed Lewisem Hamiltonem, ale gdy ten uczynił to kółko później, utrzymał prowadzenie.

Po chwili neutralizacji sędziowie zdecydowali się na wywieszenie drugiej czerwonej flagi. Oznaczało to kolejne emocje i stojący start, a także zmiany opon.

Po kilkunastu minutach oczekiwania i zmagań porządkowych z rozbitym autem Racing Point, we wszystkich samochodach znalazły się miękkie mieszanki, a kierowcy, mający do pokonania 12 kółek, ustawili się na polach w następującej kolejności: HAM, BOT, RIC, ALB, PER, NOR, KVY, LEC, RUS, VET, RAI, GRO.

Sprint

Swojej kolejnej szansy nie wykorzystał Valtteri Bottas, który zaliczył słaby start, dając objachać się Danielowi Ricciardo. Australijczyk ruszył najlepiej i przed zakrętem numer 1 zrównał się z Lewisem Hamiltonem, jednak nie atakował go.

Mimo szansy na punkty, w złym położeniu postawił się George Russell, który spadł na ostatnie, 12. miejsce. Pomóc mogła mu kara 5 sekund dla Kimiego Raikkonena za przekroczenie wjazdu do pit lane na wcześniejszym etapie. Niestety jednak, przed nim były dwa Ferrari, a nie wolniejszy Haas Romaina Grosjeana, który przebił się na P9.

Valtteri Bottas szybko odrobił pozycję, wyprzedzając Renault z numerem 3, które teraz musiało walczyć z Alexem Albonem, prowadzonym z pitwall przez byłego inżyniera Honey Badger'a, czyli Simona Rennie.

Taj wykonał swoje zadanie na 51. okrążeniu, ratując Cyrila Abiteboula przed tatuażem. Nie chciał jednak poprzestać na tym, ruszając w pogoń za Valtterim Bottasem.

Na kolejnym kółku na P11 przebił się George Russell, który wyprzedził szybko tracącego pozycję Romaina Grosjeana. Brytyjczyk musiał więc liczyć albo na złapanie któregoś z Ferrari, albo na bycie mniej niż 5 sekund za Kimim Raikkonenem.

Do końca wyścigu nie wydarzyło się już zbyt wiele (nie, żeby ktoś narzekał). Jako pierwszy na metę wpadł Lewis Hamilton (autor najszybszego okrążenia), a podium uzupełnili Valtteri Bottas i Alex Albon.

Smakiem musiał obejść się nie tylko Daniel Ricciardo, ale też George Russell. Obaj dojechali do mety na odpowiednio 4. i 11. pozycji. Brytyjczyk nie zdołał dogonić na torze Sebastiana Vettela, ani skorzystać na karze dla mistrza świata z 2007 roku.

GP Toskanii 2020 - wyniki:

PozycjaKierowcaZespółCzas
1.Lewis HamiltonMercedes2:19:35.060
2.Valtteri BottasMercedes+4.880
3.Alex AlbonRed Bull+8.064
4.Daniel RicciardoRenault+10.417
5.Sergio PerezRacing Point+15.650
6.Lando NorrisMcLaren+18.883
7.Daniił KwiatAlphaTauri+21.756
8.Charles LeclercFerrari+28.345
9.Kimi RaikkonenAlfa Romeo+29.770
10.Sebastian VettelFerrari+29.983
11.George RussellWilliams+32.404
12.Romain GrosjeanHaas+42.036
13.Lance StrollRacing PointDNF
14.Esteban OconRenaultDNF
15.Nicholas LatifiWilliamsDNF
16.Kevin MagnussenHaasDNF
17.Antonio GiovinazziAlfa RomeoDNF
18.Carlos SainzMcLarenDNF
19.Max VerstappenRed BullDNF
20.Pierre GaslyAlphaTauriDNF