Charles Leclerc sensacyjnie wygrał GP Włoch! Choć to McLareny po pierwszej szykanie wydawały się mieć wszystko pod kontrolą, to Ferrari pokonało rywali wykorzystaniem wewnętrznej walki po starcie i strategią na jeden pit stop. Podium uzupełnili Oscar Piastri i Lando Norris, ale może być to marnym pocieszeniem.

 

Oceny kierowców są już OTWARTE.

 

Tym razem wydawało się, że Norris spokojnie utrzyma pole position zaraz po starcie. Ruszył dobrze, lepiej od Piastriego, który obronił się przed Russellem i wymusił na nim błąd. Następnie jednak Oscar rozpędził się na dojeździe do szykany Roggia i mimo bycia po zewnętrznej wysunął się na tyle do przodu, że wyprzedził kolegę. To pozwoliło Leclercowi wyjść przed Norrisa i namieszało w planach McLarena.

Czołówka wydawała się naciskać, a Lando wyprzedził Charlesa za pomocą podcięcia. Monakijczyk miał natomiast dużego asa w rękawie, a było nim zużycie opon. Pomarańczowe samochody nie spisywały się tak dobrze przy takim tempie i zostały ściągnięte. Ferrari postawiło na próbę dojechania z jedną zmianą.

Ta okazała się skuteczna. Piastri i Norris przegonili Sainza, ale nie mieli już jak złapać Leclerca. Ten zaliczył więc fenomenalne zwycięstwo przed włoską publicznością, spokojnie dowożąc 1. pozycję do mety. Norris na osłodę zgarnął najszybsze okrążenie, przez co pozostał przy odpowiednim tempie odrabiania strat do Verstappena.

Za Ferrari i McLarenami dojechał Hamilton, który wykorzystał niezbyt imponujące tempo Red Bulla Maxa i problemy Russella. P8 przypadło, niemalże jak zwykle, Perezowi.

Poprawiony Williams, który tym razem nie został zdyskwalifikowany, faktycznie pokazał, że stać go na zdobywanie punktów. Albon utrzymał pozycję startową i finiszował na P9. Ostatnie oczko należało się Magnussenowi, aczkolwiek ten nie uniknął kolizji z Gaslym, za którą zgarnął 2 punkty karne i bilet na wakacje w trakcie GP Azebejdżanu.

Do top 10 nie dał rady wbić się Alonso, który musi zadowolić się nieprzyjemnym 11. miejscem. Na P12 nie będzie raczej narzekał Franco Colapinto, którego debiut był całkiem udany. Udało mu się pokonać kilka porównywalnych bolidów, choć te - szczególnie Ricciardo - miały swoje problemy.

Niedziela Daniela legła w gruzach po karze za walkę z Haasem, która została odbyta nieprawidłowo po błędzie mechanika w postaci dotknięcia maszyny. Choć ten zorientował się i szybko cofnął rękę, to w świetle obecnych przepisów nie było już ratunku.

Do mety nie dojechał tylko Tsunoda, który wycofał się na etapie 8. okrążenia.

Ładowanie danych