Niestety hajpowóz się wykoleił, a wyścig nie należał do najbardziej emocjonujących. Max Verstappen nie dał nikomu szans i zgarnął wygraną na Florydzie. Podium domknęli Leclerc z Sainzem, który w końcu ma powody do radości.
Wyglądało na to, że zespoły z silnikami Mercedesa zaczynają odżywać. Aston mając za sobą świetnie kwalifikacje, miał startować z 10. i 13. pozycji. Tymczasem problem ze zbyt zimnym paliwem sprawił, że oba ich auta startowały z pitlane.
Tylko pięciu kierowców postawiło na start na twardej oponie: Stroll, Russell, Vettel, Latifi oraz Ocon. Cała reszta wybrała mieszankę pośrednią, co nie powinno nikogo dziwić.
Leclerc ruszył idealnie i nikt nie był w stanie mu zagrozić. Nieco gorzej poszło Carlosowi Sainzowi, który musiał walczyć z wściekle atakującym Verstappenem. Holender bardzo agresywnie wyjechał na zewnętrzną pierwszego zakrętu i awansował na drugą pozycję kosztem kierowcy Ferrari. Bardzo słabo ruszył także Lewis Hamilton, który wylądował z Pierrem Gaslym oraz Fernando Alonso! Hiszpan zyskał cztery pozycję na starcie - rewelacyjny początek dla Alpine.
Hamilton ożył po włączeniu DRSu. Szybko poradził sobie z Fernando Alonso i dochodził Pierre'a Gasly'ego. Nie było tutaj powtórki z Włoch i szybko uporał się on z kierowcą AlphaTauri. Następny w kolejce? Valtteri Bottas. Ależ to dziwnie brzmi w tym sezonie.
Mick Schumacher dzielnie walczył o pierwsze punkty w sezonie. Ba! W karierze! Niemiec awansował już na 10. miejsce. Haas wyglądał bardzo dobrze na początku wyścigu. Po drugiej stronie znalazł się Zhou Guanyu, który na 8. okrążeniu zakończył swój wyścig z przyczyny awarii.
W tym samym czasie Red Bull zaczął zauważać problemy z prawą przednią oponą u Leclerca. Monakijczyk stracił swoją przewagę nad Verstappenem. Na początku 9. okrążenia Max poradził sobie na prostej startowej z Leclerciem! Kolejny raz dbanie o opony miało przesądzić o wygranej?
Leclerc nie miał jednak zamiaru odpuszczać. Utrzymywał się w DRSie za Maxem, ale na 11. okrążeniu wyglądało na to, że na ten moment pożegnaliśmy się z realną walką o prowadzenie. Ferrari musi odblokować dodatkową moc z silnika, która rzekomo miała być trzymana "na później". Red Bull prędkościami na prostych nie zostawia wątpliwości, co jest ważniejsze w tym sezonie.
Pitstopy rozpoczął Yuki Tsunoda. To mogło tłumaczyć, czemu tak bardzo spadał w stawce. Po wizycie u mechaników wylądował zupełnie ostatni, a przed nim znajdowali się... obaj kierowcy Astona Martina. Panowie po starcie z pitlane ledwo gonili Latifiego. To nie jest dobry wyścig dla kierowców Lawrence'a Strolla. Wracając jednak do AlphaTauri, wyglądało na to, że znowu nadrobiła sporo oponami w kwalifikacjach, bo Gasly też miał kłopoty z tempem. Alonso był coraz bliżej i szykował się do awansu na siódme miejsce.
Te same problemy miał Daniel Ricciardo. Australijczyk stracił pozycję na rzecz Russella na 14. okrążeniu, a jego tempo było coraz gorsze. Gorąc nie pomagał i wszyscy zaczynali myśleć nerwowo o zmianie opon na hardy. Alonso spróbował undercuta na Gaslym, ale miał bardzo duże problemy w boksie z prawym tylnym kołem. Niestety to zrzuciło Hiszpana do walki z Astonami i Williamsami na wyjeździe z pitlane. Tam akurat Vettel i Stroll rywalizowali z Latifim. Seb i Nicky dali nam sporo rozrywki, walcząc koło w koło w końcówce drugiego sektora przez kilka zakrętów!
Norris u mechaników był na 19. okrążeniu. Jako kolejny miał słaby pitstop, stracił na nim sekundę. To przełożyło się na ataki ze strony Haasów i finalnie Magnussen z Schumacherem byli przed Lando. Perez w tym samym czasie narzekał na utratę mocy. Meksykanin bardzo dużo stracił do Carlosa Sainza, próbując poradzić sobie z problemami technicznymi. To jednak oznaczało, że Byki miały swoje zmartwienia pomimo atomowego tempa Verstappena.
W Ferrari stwierdzili, że czas na atak. Leclerc zjechał do boksu na 25, okrążeniu próbując podciąć Verstappena i zmniejszyć jego przewagę. Charles wyjechał na czwartym miejscu i zostało pytanie, czy uda mu się nadrobić cokolwiek do Holendra, kiedy miał nieco czystego powietrza przed sobą. Red Bull zdecydował się nie odpowiadać od razu na kolejnym okrążeniu. Zjechali jednak na 27. i byli szybsi na stanowisku o 0,8 sekundy. Verstappen zyskał realnie czas nad Leclerciem, zostając na torze okrążenie dłużej.
Walczący o trzecie miejsce Sainz z Perezem zjechali do boksu razem na 28. okrążeniu. Hiszpan był kolejną ofiarą złego pitstopu. Ponad 5 sekund u mechaników sprawiło, że Meksykanin mógł odrobić niemal trzy sekundy do kierowcy Ferrari. Hamilton dość szybko dał znać swojemu inżynierowi, ze opony zaczynają się przegrzewać. Raptem po pięciu okrążeniach!
W środku stawki Fernando Alonso bawił się jak wuja tuż po oczepinach. Założył sombrero i został maszynistą pociągu, w który nadal zaplątani byli obaj kierowcy Astona. Za jego plecami trwała batalia pomiędzy Vettelem, Strollem, Magnussenem i Schumacherem. Kierowcy Haasa wraz z Norrisem sporo tracili na tej walce. Astony nadal nie były w boksie i starały się odrabiać stracone pozycje. Realnie to na tej bitce wszyscy tracili.
Haas nie widząc alternatyw, postawił na zamianę kierowców. Schumacher narzekał, że może jechać sporo szybciej niż Magnussen, więc na ich pitwall podjęto decyzję, że czemu by nie spróbować? W tym samym czasie Vettel miał problemy na twardej mieszance, a jego inżynier informował o możliwym deszczu w ciągu 10 minut.
Środek stawki zbijał się mocniej i mocniej. Alonso znowu był tuż za Gaslym i tym razem postanowił atakować i nie czekać. Doszło jednak do kontaktu między dwoma panami. Hiszpan zaatakował z kilometra, czego kierowca AlphaTauri nie mógł się spodziewać. Alonso za ten kontakt otrzymał pięć sekund kary.
Po kontakcie Pierre zaczął mocno tracić pozycję. Wyprzedzali go niemal wszyscy bez większych problemów, a on sam zwiedzał pobocza. W końcu wracając z jednego z nich, zderzył się z Lando Norrisem, kończąc jego wyścig. Z McLarena spadła opona, poodpadały części, a to oznaczało samochody bezpieczeństwa. Najpierw wirtualny, a potem prawdziwy. To było idealne rozwiązanie dla Russella, który został na torze, czekając dokładnie na to! George realnie awansował na siódme miejsce!
Z czołówki do boksu zjechał jedynie Sergio Perez i dostał opony pośrednie. To oznaczało, że Meksykanin mógł napsuć sporo krwi obu kierowcom Ferrari. Cichym bohaterem był też Esteban Ocon, który na 44. okrążeniu był na 10. miejscu! Przypominam, startował absolutnie ostatni.
Samochód bezpieczeństwa zjechał na początku 47. okrążenia. Perez momentalnie zabrał się do ataku na Sainza. Bottas z Hamiltonem walczyli o piąte miejsce, a za nimi czekał na jakikolwiek błąd Russell. Po dwóch okrążeniach Leclerc zaczął się mocno zbliżać do Maxa Verstappena. Wyglądało na to, że Monakijczyk nie powiedział ostatniego słowa w tym wyścigu. Prawie cała stawka zamieniła się w gigantyczny pociąg DRSu.
Mercedesy zaczęły realnie walczyć między sobą o szóste miejsce. Przed nimi nadal był Valtteri Bottas. Fin jednak popełnił błąd, który zrzucił go za obu kierowców Srebrnych Strzał. Na 50. okrążeniu Russell uporał się także z Hamiltonem. Tam jednak wyglądało na to, że młodszy Brytyjczyk skorzystał na wyjechaniu poza tor.
Perez postanowił w końcu zaatakować Sainza. Meksykanin zanurkował i o mały włos nie zgarnął Hiszpana z toru. Było bardzo blisko potężnego kontaktu pomiędzy panami i przedwczesnego zakończenia wyścigów. Finalnie kierowca Red Bulla zablokował opony i wyleciał z toru zostając za Sainzem. Z tyłu stawki gigantyczny błąd popełnił Mick Schumacher, który dosłownie staranował Sebastiana Vettela. Dużo szczęścia, że to nie wywołało nam Bernda Maylandera drugi raz z pitlane.
Verstappen utrzymał prowadzenie do samej mety, spokojnie odjeżdżając Leclercowi na ostatnich trzech okrążeniach! Drugi ukończył Charles Leclerc, a Carlos Sainz odparł ataki Sergio Pereza, zamykając podium.
Ładowanie danych