Emocjonująca procesja przeszła ulicami Singapuru! Fantastyczny i niedościgniony był Sergio Perez, który spokojnie utrzymał za sobą Charlesa Leclerca, a podium domknął Carlos Sainz. Pełen błędów wyścig zaliczyli Verstappen, Hamilton czy Russell!
O godzinę przesunął się start wyścigu przez złe warunki pogodowe. Nad Singapurem otworzyło się niebo i tor dosłownie został zalany wodą. Reagując na to, Eduardo Freitas postanowił o przesunięciu procedury startowej. Dodatkowa godzina sprawiła, że warunki mocno się poprawiły, ale kierowcy postawili na opony pośrednie.
Świetnie ze startu ruszył Perez i poradził sobie z Leclerciem bez większych problemów. Sainz wyprzedził Hamiltona, który musiał ratować się wyjazdem poza tor, aby nie zderzyć się z Hiszpanem. Fenomenalnie ruszył także Vettel, a kompletnie nie poszło Maxowi Verstappenowi. Holender spadł aż na dwunastą pozycję i miał jeszcze więcej roboty niż początkowo myśleliśmy. Największą podróż poza tor zaliczył Alex Albon, ale wrócił szybko do rywalizacji na ostatnim miejscu.
Sam początek rywalizacji był bardzo spokojny. Nie było praktycznie żadnych przygód, aż do siódmego okrążenia. Verstappen spokojnie zyskiwał pozycje, dobijając do dziewiątego miejsca. Gorzej szło to George'owi Russellowi. Ten zajmował dopiero siedemnaste miejsce.
Na rzeczonym okrążeniu Nicholas Latifi postanowił zepchnąć Zhou Guanyu na ścianę. Chińczyk tym samym zakończył swój udział w swoim pierwszym występie w Singapurze. Latifi dojechał do boksu, ale zniszczenia też były zbyt duże i zespół postanowił zakończyć wyścig Kanadyjczyka.
Po dwóch okrążeniach (strasznie długo swoją drogą) zdecydowano, że do sprzątania potrzebny będzie samochód bezpieczeństwa. Jednak tak wczesne pojawienie się Bernda Maylandera niewiele zmieniło. Nikt nie zdecydował się na zjazd do mechaników, poza Kevinem Magnussenem, który zobaczył pomarańczowo-czarną flagę przez uszkodzenie przedniego skrzydła.
Sprzątanie poszło szybciej niż można się było spodziewać. Już na koniec dziesiątego okrążenia czerwony Mercedes zjechał do pitlane. Samochody rozjechały się bardzo mocno w trakcie restartu. Jedynym, który zyskał pozycję był Max Verstappen. Wyprzedzając Sebastiana Vettela wrócił na miejsce, z którego startował. Holender poszedł za ciosem i chwilę później poradził sobie również z Pierrem Gaslym.
Zbyt dużo nie działo się przez następnych dziesięć okrążeń. Verstappen ciągle naciskał na Alonso, ale na niewiele się to zdawało. Dopiero na dwudziestym pierwszym okrążeniu sytuacja się zmieniła. Alpine odmówiło posłuszeństwa i swój rekordowy, 350., wyścig Hiszpan zakończył przedwcześnie.
Dyrekcja wyścigu zareagowała zdecydowanie szybciej i tym razem postawiła na wirtualny samochód bezpieczeństwa. Ryzyko postanowił podjąć George Russell, który utknął wcześniej za Bottasem. Jako pierwszy zdecydował się na slicki, ale szybko pożałował swojej decyzji. Brytyjczyk kompletnie nie miał przyczepności.
W połowie wyścigu kolejność wyglądała następująco: PER LEC SAI HAM NOR VER GAS VET STR RIC MSC TSU OCO BOT MAG ALB RUS
Na 26 okrążeniu w ścianie wylądował Alex Albon. Był on jednak w stanie kontynuować wyścig, ale w bandzie pozostawił swoje przednie skrzydło i dodatkowo przebił lewe przednie koło. To kolejny raz wywołało nam wirtualny samochód bezpieczeństwa. Albon dojechał do boksu, ale podobnie jak w przypadku Latifiego - dalsza jazda nie miała sensu. Fatalny wyścig dla Williamsa.
Podobne nastroje panowały w Alpine. Na dwudziestym dziewiątym okrążeniu awarie zgłosił Esteban Ocon. Obie jednostki napędowe francuskiego zespołu zawiodły w trudnych warunkach pogodowych w Singapurze. Kolejny wirtualny samochód bezpieczeństwa nic nie zmienił. Nadal nie była to pora na slicki, ale George Russell nadal próbował.
Max Verstappen na restarcie prawie zmiótł z toru Lando Norrisa. Holender próbował wstrzelić się w moment zielonej flagi i dosłownie przeleciał obok pomarańczowego McLarena. Groźnie też było pomiędzy Sainzem i Hamiltonem, gdzie kierowca Ferrari zahamował zdecydowanie wcześniej jeszcze pod VSC, ale Lewis spokojnie go wyminął.
Na trzydziestym trzecim okrążeniu kierowca Mercedesa popełnił jednak błąd w siódmym zakręcie. W walce z Sainzem wyleciał z toru i mocno uszkodził swoje przednie skrzydło i w rezultacie spadł pomiędzy Norrisa i Verstappena. Max donosił, że skrzydło za chwilę odleci. Hamilton zjechał do boksu okrążenie później.
W tym samym momencie mieliśmy wielką serię pitstopów. Slicki Russella zaczęły działać, więc w boksach pojawili się Leclerc, Vettel, Gasly, Schumacher, Tsunoda, Bottas i Magnussen. Okrążenie później zareagowali Perez, Sainz i Verstappen. Jedynym z czołówki, który pozostał na torze był Lando Norris.
To było dla niego zbawienne, bo dosłownie chwilę później rozbił się Yuki Tsunoda. To wywołało z pitlane Bernda Maylandera i pozwoliło Norrisowi spokojnie utrzymać czwarte miejsce. Sporo na tym zyskał także Daniel Ricciardo. Australijczyk po wizycie u mechaników wyjechał na szóstej pozycji!
Przed restartem : PER LEC SAI NOR VER RIC STR VET HAM GAS MSC BOT MAG RUS
Na restarcie do ataku zabrał się Max Verstappen. Okazało się jednak, że ani jego opony, ani hamulce nie były na to gotowe. Potężnie zblokowane opony wyrzuciły Verstappena poza tor i zrobiły na oponach ogromne flatspoty. Max spadł na ósme miejsce, ale poinformował szybko inżyniera, że musi zjechać do boksu.
Chwilę później Sergio Perez wpadł pod lupę sędziów za możliwe przewinienie pod samochodem bezpieczeństwa. George Russell w kontakcie z wyprzedzanym Schumacherem przebił prawą tylną oponę, co zrzuciło go na koniec stawki. Ten sam los spotkał chwilę później Micka, który też musiał zjechać do boksu.
Na 28 minut przed końcem Perez zaczął uskarżać się na pracę silnika. Do tego na plus dla Leclerca był fakt, że zdecydowano włączyć DRS. Meksykanin wyglądał w tym momencie jakby czekał na wyrok. Jednak chwilę później odpowiedział najszybszym okrążeniem w wyścigu!
Walka o prowadzenie praktycznie nie zmieniała się przez cały czas. W końcu jednak Leclerc popełnił błąd, który kosztował go wypadnięcie z DRSu. Nie wyglądało na to, że będzie on w stanie to szybko nadrobić. Za ich plecami Sainz utrzymywał Norrisa w bezpiecznym dystansie.
Ciekawie na czternaście minut do końca było tylko u Maxa Verstappena. Najpierw poradził sobie z Bottasem i awansował do czołowej dziesiątki, a chwilkę później bez problemów wyprzedził Pierre'a Gasly'ego. Za przewinienie Pereza sędziowie postanowili zabrać się po wyścigu. To oczywiście oznaczało nadal potencjalną karę. Leclerc został poinstruowany, że ma trzymać się conajmniej pięć sekund za Perezem.
W walce o ósme miejsce mieliśmy starcie niczym w zeszłym roku. Lewis Hamilton próbował utrzymać za sobą Maxa Verstappena, który dosłownie nadal frunął po torze. Jednak to tempo szybko zostało wyhamowane. Vettel z Hamiltonem skutecznie spowolnili Holendra, a singapurski obiekt nie pomagał w manewrach wyprzedzania.
Dopiero na dwie minuty przed końcem Lewis popełnił błąd. Starając się zaatakować Vettela w dojeździe do ósmego zakrętu zblokował opony i kompletnie przestrzelił zakręt. Z tego skrzętnie skorzystał Verstappen, awansując na ósme miejsce. Chwilę później poradził on sobie również z Vettelem i udało mu się finalnie zakończyć ściganie na siódmym miejscu.
Sergio Perez pojechał jeden z najlepszych wyścigów swojej kariery i wygrał jadąc bezbłędny wyścig! Oczywiście pozostała kwestia ewentualnej kary dla Meksykanina.
Ładowanie danych