Rezultat Haasa w tym wyścigu był jedną z najmilszych niespodzianek. Dzięki nieoczywistemu, ale trafionemu ruchowi podczas neutralizacji, ekipie udało się po raz pierwszy od GP Węgier wejść na punktowane miejsca.
Romain musiał bardzo długo czekać na zdobycz punktową. Po raz ostatni oczka zgarnął w szalonym wyścigu na Niemczech w ubiegłym roku.
Od tego czasu, aż po dziś, Francuz kończył poza pierwszą dziesiątką. Grosjean nie ukrywał, że to zasługa zespołu, który z wyścigu na wyścig tworzy coraz lepszy samochód.
- Czuję się bardzo dobrze, jestem mega szczęśliwy. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jesteśmy o wiele lepsi niż w pierwszym wyścigu na Silverstone. Od tamtej pory stawaliśmy się lepsi. W tym wyścigu wszystko zadziałało. To było dość ryzykowne, aby zostać na twardych oponach, kiedy wyjechał Safety Car, ale udało się tym fajnie zarządzić i dowieźć samochód do końca. To się opłaciło.
Już na samym początku doszło do dziwnego incydentu, po którym Romain podejrzewał nawet złamanie palca.
- Jest trochę niebieski, już wygląda lepiej, mogę już nim poruszać, ale długo myślałem, że jest złamany. Przez długi czas nie mogłem zupełnie nim ruszać. W jedenastce Kimi najechał na żwir i kamyczki, znajdujące się na nim, trafiły do mojego kokpitu. Jest niebieski, więc coś się z nim stało, ale jest dobrze!
Grosjean po starcie wyścigu spadł na ostatnie miejsce. Realizator później nie zdecydował się na pokazanie startu z perspektywy Francuza, przez który stracił aż 4 miejsca. Jak do tego doszło?
- Zjechałem na starcie do zewnętrznej i to był zły pomysł. Próbowałem tym ruchem zyskać trochę w zakręcie. Spodziewałem się, że miękkie zaczną się bardzo szybko kończyć, ale wytrzymały dłużej i okazało się, że start na pośrednich oponach nie był korzystny. Po tym jak każdy zjechał, tempo było naprawdę dobre, a potem na twardych udało się je fajnie nagrzać przed restartem i dzięki temu dobrze ruszyliśmy.