Szef Haasa przyznał, że nie przejmuje się słabymi wynikami Olivera Bearmana na poziomie F2. Jest to o tyle istotne, że pozycja Brytyjczyka na rynku kierowców pozostaje bardzo mocna.

Bearman, który obecnie zajmuje 14. pozycję w Formule 2, jest murowanym faworytem do otrzymania fotela w F1 w sezonie 2025. Wiele wskazuje na to, że już wkrótce dołączy do Haasa, gdzie wypełni wolne miejsce. Będzie to bardzo specyficzna sytuacja, bo mimo słabszych rezultatów Ollie od dawna jest niemalże pewniakiem do awansu i realizuje program treningów F1 z Haasem. Poza tym ma już za sobą debiut w królowej motorsportu.

Jego występ przypadł na GP Arabii Saudyjskiej, gdy wyrostek robaczkowy uniemożliwił jazdę Carlosowi Sainzowi. Młody zawodnik mimo świetnej maszyny miał przed sobą trudne zadanie i wymagający obiekt, ale spisał się znakomicie.

Tamten start odebrał mu natomiast szansę na jeden z lepszych weekendów F2. Aby pojechać w F1, musiał zrezygnować m.in. z pole position do wyścigu głównego.

Ale nie tylko to jest odpowiedzialne za straty punktowe. Sezon najlepszej z kategorii juniorskich po zmianie bolidów jest wyjątkowy i nietypowy, a stawka się wymieszała. Prema, która narzeka na podsterowność, zużycie opon i wyczucie balansu, nie radzi sobie tak doskonale, podczas gdy w lepszej dyspozycji niż zwykle są średniaki, np. Campos czy Hitech.

Bearman ma na koncie i zwycięstwo w sprincie, i pechową utratę wygranej, ale też kilka zwyczajnie dalekich finiszów. Przede wszystkim jednak jego pozycja w tabeli jest po prostu niska, a brak spektakularnych rezultatów stawia tu pewne znaki zapytania, choć z reguły dotyczą one wymierności nowej Formuły 2.

Nic więc dziwnego, że w obliczu plotek o niemalże stuprocentowo pewnym zatrudnieniu go o tę kwestię zapytano Ayao Komatsu, szefa Haasa, a potencjalnie również przyszłego szefa Olivera w F1.

   Ayao Komatsu i Oliver Bearman po jednym z treningów F1 (fot. Haas).

Ayao Komatsu i Oliver Bearman po jednym z treningów F1 (fot. Haas).

- Wiedziałem, że to przytoczycie! - śmiał się Japończyk jeszcze w Austrii. - Nie jest to dla nas zmartwienie. Chodzi o to, że ja nawet nie wiem wszystkiego o F2, np. co dzieje się z tymi przepisami i co robi zespół [Olliego]. Dlatego ciągle mówiłem, że moim zdaniem oczywiście powinien mieć dobre wyniki w F2 i spisywać się prawidłowo, ale jednocześnie nie znam pełnego obrazu.

- Robię to wystarczająco długo, aby wiedzieć, że jeśli nie znasz pełnego obrazu, to możesz bardzo łatwo wyciągnąć błędne wnioski. Biorąc pod uwagę to, co widziałem przynajmniej u nas w tym i w zeszłym roku, mogę myśleć, że raczej wiem, co się dzieje.

- Jeśli deficyt [w F2] wynosi 0.5 sekundy, to wiem, dlaczego tak jest. Część tego to może być kierowca, druga część to zespół, a inny kawałek to na przykład kwestia programu czy czegoś takiego. Ale mamy wszystkie informacje. Jak dla mnie, patrząc na to, jak spisał się w Arabii, kiedy wrzucono go do auta w ostatniej chwili, właśnie to jest znacznie ważniejsze. Liczy się to, co robi i jak pracuje z nami.

- Dostał wystarczająco dużo sesji F1. Poza tym [w Hiszpanii] zaliczył ją z nami łącznie z odprawą. Następnie wskoczył do F2 na kwalifikacje, gdzie ma tylko jedno okrążenie. Nie tak powinno się przygotowywać kierowcę F2 do czasówki. 

- Jakie problemy Prema ma z bolidem i tymi przepisami? Nie mam pojęcia. Słyszę to i owo, ale jeśli nie masz pełnego obrazu sytuacji i nie znasz całej historii, to wyciągniesz złe wnioski. A ja nie chcę tak zrobić. Skupiam się na tym, co kontrolujemy.

- Oczywiście, że byłoby łatwiej, gdyby wygrywał. No pewnie! Ale nie taka jest rzeczywistość, co? Trzeba ufać tym informacjom, które się posiada.