Szef Haasa potwierdził, że jego skład rozważał wdrożenie takiej koncepcji, jaką w Bahrajnie przed kilkoma dniami zaprezentował Mercedes.
Przed startem drugiej tury testów wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że ekipa z Brackley przywiezie na tor Sakhir zupełnie nowy samochód, który znacząco będzie odbiegać od tego, co mogliśmy ujrzeć w Barcelonie. W rzeczywistości tak też się stało.
Zaprezentowana wówczas najnowsza specyfikacja modelu W13 charakteryzuje się przede wszystkim niesamowicie zwężonym opakowaniem bocznych stref, co oczywiście natychmiast spotkało z reakcją dobrego znajomego Toto Wolffa, Christiana Hornera, który wywołał niemałe zamieszanie w padoku.
Obrany przez Mercedesa kierunek podczas testowych jazd dał spore korzyści w wolnych zakrętach, jednakże nie rozwiązał sporego problemu, widocznego już w Hiszpanii, jakim jest zachowanie auta na prostych odcinkach, gdzie znacząco uwidacznia się efekt porpoisingu.
W międzyczasie w kuluarach pojawiła się interesująca plotka, według której obecni mistrzowie świata mają dysponować w najbliższy weekend nową podłogą. Ma być ona bezpośrednim lekarstwem na problem dotyczący uciążliwego podskakiwania.
Ciekawą informacją w tym temacie podzielił się w ostatnich dniach Guenther Steiner, który przyznał, że Haas w pierwszej fazie projektowania bolidu postawił właśnie na identyczną koncepcję, z jakiej obecnie korzysta Mercedes.
- Ta droga była naszym pierwszym projektem. Sprawdzaliśmy to w tunelu aerodynamicznym w lipcu zeszłego roku i już tam zauważyliśmy, że ta opcja przynosi korzyści w wolnych zakrętach - wyznał Włoch na łamach serwisu AMuS. - Jednakże patrząc na całościowy pakiet, dostrzegliśmy większy potencjał w szerokich bokach.
Nie jest to jedyny skład, który myślał o pójściu w tę stronę, bowiem podobny projekt analizowany był także w "drugiej" ekipie z Maranello, o czym informował dobrze poinformowany serwis, formu1a.uno. Ferrari uznało jednak, że lepszym wyborem jest inny ekstremalny pomysł, który wdrożono do F1-75.