Lewis Hamilton w trakcie oficjalnej konferencji prasowej zadeklarował, że celuje w pozostanie w F1 do 2023 roku. Brytyjczyk podkreślał, że jest w świetnej formie i wierzy, że będzie ją w stanie utrzymać w najbliższych latach.
Sześciokrotny mistrz świata królowej motorsportu, mimo 35 lat na karku, nawet nie myśli o ewentualnej emeryturze. Obecnie celuje on w pobicie rekordu Michaela Schumachera i zdobycie w najbliższych latach 7. i 8. tytułu wśród kierowców.
Patrząc na obecną formę Brytyjczyka i to jaką dysponuje konstrukcją, wydaje się, że stanie się najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii jest wyłącznie kwestią czasu.
Obecny kontrakt Hamiltona wygasa po sezonie 2020, jednak praktycznie jasne jest, że zostanie przedłużony, choć nie wiadomo o ile. Dzięki dominacji Mercedesa i zamrożeniu części bolidów, Lewis mógłby pobić rekordy jeszcze przed rewolucją techniczną i w pewnym sensie zakończyć swoją misję.
On jednak chce znacznie więcej i jak sam mówi, tegoroczne wydarzenia mogą pozwolić mu na przedłużenie kariery.
- Ta chwila przerwy od wyścigów dała mi czas na złapanie oddechu. Czuję, że dało mi to nową energię, która być może pozwoli mi na dłużej utrzymać się w F1. Oczywiście chciałbym już na zawsze być w takiej formie jak teraz, ale wiem, że prędzej czy później dojdę do punktu w którym fizycznie i psychicznie będę słabnąć. Nie wiem kiedy to się stanie, ale nie sądzę, aby miało do tego dojść w przeciągu najbliższych dwóch, trzech lat.
Obecna kampania jest już 14. dla Hamiltona, a zakładając, że byłby w F1 do 2023 roku, miałby wtedy na koncie aż 17 sezonów. Sam zainteresowany uważa, że jeśli jego poziom sportowy będzie odpowiedni, powinien jeszcze trochę pojeździć.
- Chcę zapracować na moją pozycję i czuję, że każdego roku bycie w F1 nie jest mi dane ze względu na zdobyte przeze mnie mistrzostwa. Myślę, że wciąż trzeba pracować na to, więc moim celem jest kontynuowanie spisywania się tak, jak spisuję się teraz i to tak długo, jak tylko mogę. Wyobrażam sobie więc, że będę robił to jeszcze przez przynajmniej trzy lata - powiedział podczas czwartkowego spotkania z mediami.