Kierowcy Mercedesa podzielili się swoimi wrażeniami po zupełnie nieudanych kwalifikacjach na włoskim torze Imola.

Początek wyścigowego weekendu w regionie Emilia-Romania nie ułożył się po myśli stajni z Brackley, która wciąż zmaga się z uciążliwym podskakiwaniem, co z kolei odciska piętno na osiągach konstrukcji W13.

Lewis Hamilton był bliski odpadnięcia z czasówki już na etapie Q1, ale rzutem na taśmę awansował do drugiego segmentu, pokonując 16. w tabeli wyników Yukiego Tsunodę o zaledwie cztery tysięczne sekundy.

Po wypadku Carlosa Sainza, który wywołał czerwoną flagę w Q2, znaczącym utrudnieniem dla kierowców spoza czołowej dziesiątki okazał się wówczas przybierający na sile deszcz. Z powodu nasilających się opadów zawodnicy Mercedesa nie byli w stanie poprawić wcześniej uzyskanych czasów, przez co George Russell skończył sesję z 11. wynikiem, natomiast jego zespołowy partner uplasował się dwie lokaty niżej.

Po zakończeniu kwalifikacji obaj kierowcy Srebrnych Strzał spotkali się z dziennikarzami, nazywając wywalczony wynik mianem niezwykle rozczarowującego.

To nie była świetna sesja. Oczywiście jest to rozczarowujące. Przyjeżdżasz tutaj z optymizmem i wiesz, że wszyscy naprawdę ciężko pracują w fabryce, ale rzeczy po prostu się nie układają - przyznał siedmiokrotny mistrz świata, cytowany przez Motorsport.

To rozczarowujące. Myślę, że jako zespół nie spisaliśmy się dziś najlepiej. Są rzeczy, które powinniśmy zrobić, a ich nie zrobiliśmy.

- W każdym razie będziemy pracować tak ciężko, jak tylko się da, by awansować w wyścigu sprinterskim. To będzie trudny wyścig, ale mam nadzieję, że jutro będzie lepiej pod względem pogody i być może ruszymy naprzód.

- Po prostu będziemy ciężko pracować. W obecnej sytuacji każdy weekend to dla nas akcja ratunkowa - dodał, pytany o szanse na odrobienie strat w trakcie jutrzejszego sprintu.

Jednocześnie Brytyjczyk nie chciał komentować wymiany zdań z Toto Wolffem pod koniec Q2, przyznając: - To nasze wewnętrzne sprawy, więc wolałbym się tym nie dzielić.

Szkoda, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób na przebieg rywalizacji wpłynęły dzisiaj czerwone flagi - stwierdził Russell. - Jeżeli jednak mamy weekend, w którym nie jesteśmy tam, gdzie chcemy być, to weekend ze sprintem jest pomocny. Nie jest idealnie, ale jutro mamy szansę na odzyskanie tych pozycji.

- Jutrzejszy wyścig będzie nieco trudny, ponieważ zazwyczaj w sprintach nie dzieje się wiele. Z nowymi samochodami będzie ciekawie, jeśli będziemy w stanie podążać bliżej siebie.

- Nie sądzę jednak, że będziemy mieli wystarczająco dużo okrążeń przy właściwej degradacji opon, by wykorzystać naszą przewagę. Generalnie jesteśmy silniejsi w porównaniu z naszymi obecnymi rywalami, którzy w ten weekend nie są w czołówce.

- Zobaczymy, co możemy zrobić. Mamy nadzieję, że możemy przesuwać się tylko w górę stawki.