Lewis Hamilton stwierdził, że nie będzie tęsknił za zasiadaniem za sterami tegorocznego Mercedesa.

Po kilku dobrych rundach i 1-2 w Brazylii ekipa z Brackley zaliczyła powrót do rzeczywistości, w której tkwiła przez większą część kończącej się właśnie kampanii. Na torze Yas Marina srebrne bolidy nie tylko nie były tak mocne jak czerwone czy granatowe, ale także zmagały się ze zjawiskiem porpoisingu, które postanowiło przypomnieć o sobie przed finałem sezonu.

- Nie oczekiwaliśmy bycia aż tak daleko, ale tracimy 0.6 sekundy na prostych, co przypomina stan z wyścigów sprzed Austin - zaczął Hamilton. - Mamy też do czynienia z dobijaniem, więc nie jest łatwo. [Problemy sprawiają] hamulce, podskakiwanie i opór. Porpoising to numer 1, chociaż opór też jest wysoko, może jako numer 2 lub niemalże 1. 

- Mamy trochę docisku, ale musimy po prostu zbudować bardziej wydajny samochód. Każdy w zespole wie, jakie mamy problemy i co zrobiliśmy źle. Jestem całkiem pewny, że nasi ludzie nie zbudują kolejnego bolidu z takimi cechami. Nie mogę się już doczekać wtorkowego wieczoru, bo wtedy skończę jazdę tym modelem. Nie planuję robić tego już nigdy więcej! To nie będzie jedno z tych aut, które zechcę zagwarantować sobie kontraktem - śmiał się Lewis.

O skomentowanie słów swojego kierowcy poproszono również szefa Mercedesa, który powiedział, że nie jest zaskoczony takim rozwojem wydarzeń.

- Abu Zabi w naszej "tabeli zagłady" [symulującej osiągi na poszczególnych obiektach] było dość nisko. Nie aż tak nisko jak szybkie tory, ale nie w idealnym miejscu. Dziś dało się to zauważyć. Przez zbyt duży opór straciliśmy 0.6 sekundy na prostych. Nie da się tego łatwo rozwiązać zmniejszeniem tylnego skrzydła, bo wtedy auto nie jest wydajne, a z mniejszym dociskiem traci się w innych miejscach.

Hamilton odlicza czas do końca jazdy W13, który znów dobija

- Dobrze, że chociaż jest korelacja między torem a naszymi symulacjami. Mamy mocny samochód wyścigowy, który łagodnie obchodzi się z oponami, ale trudno nim atakować albo się bronić. Bylibyśmy szybcy w samych nawrotach. W ostatnim sektorze im odjedziemy! - żartował Toto.

- Dobijanie wynika z charakterystyki toru. Jest trochę nierówny i uderzamy na tyle mocno, że musieliśmy pójść na kompromis w kwestii wysokości prześwitu, aby jakoś sobie poradzić.

Dopytany o to, jak zapamiętany zostanie model W13 oraz o podejście Lewisa Hamiltona do prawdopodobnego przerwania serii zwyciężania w każdym sezonie startów, Wolff odpowiedział z dużą dawką humoru, ale też wyraził nadzieję, iż ciężka praca przyniesie efekty.

- Myślę, że ten samochód zawsze będzie zajmował specjalne miejsce w naszej kolekcji - to na samym końcu! Oby następny bolid odpłacił nam za to, bo nauczyliśmy się niezwykle dużo przy tej maszynie. Zrozumienie aerodynamiki i dynamiki pojazdu pozwoliło nam na duży krok. Nie możemy przy tym zapominać, że ten samochód zdominował rundę w Brazylii! 

- Lewis mówi, że nie jest to rekord, który go szczególnie obchodzi. Próbuję wejść w jego buty, lecz muszę przyznać, że przed Brazylią ja też myślałem, iż nie robi mi różnicy, czy wygramy w tym roku wyścig, czy też nie, bo nasza uwaga i tak jest już skupiona na przyszłym. Jednak po tym, jak już wygraliśmy, przynajmniej nikt nie powie mi, że nie odnieśliśmy ani jednego zwycięstwa. Nie sądzę, że ten rekord jest dla niego istotny, lecz musimy dać mu auto, którym będzie mógł walczyć o triumfy.