Siedmiokrotny mistrz świata skomentował swoje wypowiedzi, których udzielił po ostatnim wyścigu, bardzo nieudanym dla siebie i zespołu.
Podczas weekendu w Monako Lewis Hamilton kilkukrotnie nie ugryzł się w język i skrytykował swoją ekipę za działania, które przeszkodziły mu w osiągnięciu dobrego rezultatu.
Dwa tygodnie temu Brytyjczyk wywalczył 7. pole startowe, mając nieodpowiednie ustawienia samochodu. Do mety dojechał także na P7, jednak przez słabą strategię stracił to, co zyskał po problemach Charlesa Leclerca i Valtteriego Bottasa.
W Azerbejdżanie lider Mercedesa przyznał, że tuż po wyjściu z bolidu jego dobór słów nie był idealny.
- Myślę, że naturalne jest, iż na gorąco nie zawsze mówi się najlepsze rzeczy. Konstruktywna krytyka jest zawsze dobrą rzeczą, ale lepiej wyrażać ją za zamkniętymi drzwiami, co robiliśmy. Nie było ani jednej osoby, która ponosiła winę. Ja jak najbardziej byłem częścią procesu podejmowania decyzji. Po spojrzeniu wstecz i analizach widzę, że były rzeczy, które mogłem powiedzieć i które spowodowałyby efekt domino.
- Wiemy, co mogliśmy zrobić lepiej, a jeden wyścig nie mówi nic o nas. Zawsze chce się być lepszym w przyszłości. Tak jak mówiłem, wygrywamy i przegrywamy jako zespół, więc będziemy naciskać i liczyć, że będzie lepiej.
Ekipa z Brackley po powrocie z Monako miała trochę pracy domowej, chcąc upewnić się, że taka dyspozycja już się nie powtórzy. Lewis Hamilton wyraził zadowolenie z tego, co przyniosły ostatnie dni.
- Odprawy były świetne. Jestem dumny, pracując z tak zdeterminowaną i oddaną grupą ludzi, w której nie ma wytykania palcami. Po prostu pracujemy wspólnie. Mieliśmy trudne dyskusje, ale nie baliśmy się podważać swoich opinii i debatować. Dlatego jesteśmy tak znakomitym zespołem.