Sędziowie ocenili już wszystkie zajścia, które przyciągnęły ich uwagę w trakcie piątkowej czasówki.

Lewis Hamilton musiał wytłumaczyć się z niebezpiecznego powrotu na tor na szczycie Raidillon i potencjalnego zajechania drogi zespołowemu koledze. 

Obaj kierowcy Mercedesa wyjaśnili swoje zachowanie próbą zrobienia miejsca nadjeżdżającemu Valtteriemu Bottasowi. Siedmiokrotny mistrz powiedział, że wykonał ten manewr wcześniej, wybierając jazdę poza trasą, natomiast jego rodak uczynił to nieco później, już na górce. 

George Russell zaznaczył ponadto, iż ze względu na otrzymanie tych samych komunikatów miał pełną świadomość zachowania Hamiltona i nie uważał, aby sytuacja w jakimkolwiek momencie była niebezpieczna. Sędziowie zgodzili się z tym i nie podejmowali żadnych działań.

Inny werdykt zapadł w przypadku Alexa Albona, który również zaliczył niebezpieczny powrót, ale w zakręcie nr 8, wpadając przed Pierre'a Gasly'ego.

Taj momentalnie znalazł się na linii wyścigowej i chociaż w oświadczeniu zaznaczono, że w takim miejscu nie mógł uniknąć wpadnięcia na normalny tor jazdy, to jednocześnie w opinii arbitrów powinien był zrobić więcej z uwagi na nadjeżdżające auto. W związku z tym na reprezentanta Williamsa nałożono 1. reprymendę w sezonie.

Najpoważniej potraktowano Kevina Magnussena, który za przyblokowanie Charlesa Leclerca dostał +3 pozycje na starcie niedzielnego wyścigu i będzie musiał ustawić się na 16. polu.

Duńczyk wyjaśnił, że jego zdaniem niebezpiecznym byłoby zjechanie autem na mokrą linię, by zrobić miejsce Monakijczykowi. Zauważono również, że zawodnik Haasa nie został odpowiednio wcześniej ostrzeżony przez swój zespół, a do tego był zachęcany do naciskania.

Sędziowie dość standardowo ocenili jednak, że niezależnie od tych okoliczności oraz tego, na kim spoczywa wina, doszło do niepotrzebnego przyblokowania rywala, za które należy się typowa kara.