Lewis Hamilton nie był zadowolony z tego, jak zakończyło się GP Belgii. Brytyjczyk po oficjalnym zakończeniu zawodów domagał się zwrócenia pieniędzy za bilety wszystkim obecnym na torze kibicom, a "wyścig" nazwał farsą.

Dokładnie 5 punktów do Lewisa Hamiltona w klasyfikacji kierowców odrobił Max Verstappen po tym, jak wyścig o GP Belgii zakończono po zaledwie kilku okrążeniach przejechanych za samochodem bezpieczeństwa.

Brytyjczyk nie krył rozczarowania faktem, że warunki pogodowe nie pozwoliły na normalną rywalizację i prawdziwe ściganie na torze Spa-Franchorchamps.

- Dzisiaj to była farsa i ludźmi, którzy najbardziej ucierpieli, są fani, bo zapłacili sporo pieniędzy, żeby zobaczyć, jak się ścigamy. Oczywiście nie da się nic poradzić na taką pogodę, ale przecież dysponujemy znakomitym sprzętem, który pokazuje, jaka jest sytuacja i można było wcześniej przewidzieć co się stanie - napisał Hamilton na Instagramie.

- Właściwie przejechalismy tylko dwa okrążenia, żeby to liczyło się jako rozegrany wyścig, chociaż moim zdaniem żadnego wyścigu dzisiaj nie było - powiedział 7-krotny mistrz świata na antenie Sky Sports.

- Szkoda, że nie dało się przesunąć wyścigu na kolejny dzień. Kocham ten tor, więc żałuję tym bardziej - dodawał Hamilton.

Lewis Hamilton

Siedmiokrotny mistrz świata skrytykował także F1 za rozegranie takiego "wyścigu", a jednocześnie wyraził nadzieję, że wszyscy kibice, którzy pojawili się w niedzielę na torze i stali prawie 4 godziny na deszczu, czekając na jakąkolwiek akcję na torze, otrzymają zwrot pieniędzy za zakupione bilety.

- Kasa rządzi. To były dosłownie dwa okrążenia, by przejechać wyścig. Chodziło tylko o pieniądze. Każdy dostał swoje, więc myślę, że kibice też powinno, bo niestety nie zobaczyli tego, za co zapłacili. 

- Myślę, że sport dokonał dziś niewłaściwego wyboru. Oczywiście, że chcieliśmy się ścigać. Jest minimum okrążeń, które są wymagane, by zaliczyć wyścig. W przerwie między pierwszym a drugim razem ciągle padało. Jest tylko jeden powód, dla którego nas wypuszczono. Dlatego szkoda mi fanów.