Helmut Marko kolejny raz w tym sezonie skrytykował sędziów, którzy w jego opinii nie traktują Red Bulla tak samo jak Mercedesa, odwołując się w tym przypadku do kary, jaką na dystansie niedzielnego wyścigu otrzymał jego podopieczny.
Na temat niedzielnych wydarzeń z Grand Prix Arabii Saudyjskiej powiedziano już praktycznie wszystko, jednakże oliwy do ognia postanowił dolać jeszcze dodatkowo doradca stajni z Milton Keynes, który po zakończeniu wyścigu nie mógł zgodzić się z działaniami arbitrów.
- To bez wątpienia był nadzwyczajny wyścig. Nie był jednak dla nas szczęśliwy i nie akceptujemy podjętych [przez sędziów] decyzji - wyznał Austriak, cytowany przez serwis Motorsport.
- Nasi inżynierowie przygotowują się, abyśmy mogli udowodnić, że Max nie naciskał na pedał hamulca i tym samym nie wykonywał testu hamowania tak, jak sugeruje to Hamilton - mówił jeszcze przed werdyktem sędziów.
- Następnie wjechał w tył naszego samochodu i niestety wskutek tego kontaktu powstały dwa nacięcia w tylnej oponie. Sytuacja była na tyle poważna, iż nie mogliśmy już podejmować walki i byliśmy zmuszeni znacząco obniżyć nasze osiągi.
- To była jedna kwestia. Następnym wątkiem było to, że podczas okrążenia wyjazdowego przed drugim restartem Hamilton był ponad 10 długości bolidu za Maxem. Za identyczne przewinienie Sebastian Vettel został ukarany w Budapeszcie [sezon 2010]. Dzięki takiej zagrywce jego opony były lepiej przygotowane do wznowienia rywalizacji.
- Potem wypchnął Maxa, bez reakcji sędziów. Czujemy więc, że nie jesteśmy traktowani tak samo.
78-latek odniósł się również do sytuacji z soboty, gdy wówczas względem siedmiokrotnego mistrza świata prowadzone były dwa oddzielne dochodzenia, po których Brytyjczyk otrzymał na swoje konto wyłącznie drugą w tym sezonie reprymendę.
- Jest to bardzo jednostronny proces decyzyjny - skwitował krótko najbardziej rozpoznawalny doktor w padoku Formuły 1.
Przedstawiciel Red Bulla zapewnił także, że Verstappen nie zmieni swojego podejścia przed Grand Prix Abu Zabi, gdzie rozstrzygnięte zostaną losy mistrzowskiej korony.
- Nie sądzę, aby był jakikolwiek powód, dla którego Max miałby ochłonąć. To jest rozgrywka pomiędzy Mercedesem i Red Bullem oraz Maxem i Lewisem.
- Należy pamiętać o tym, co wydarzyło się na Silverstone i Hungaroringu. Nie można o tym zapominać.