Po odbywającym się w miniony weekend Grand Prix Austrii zespoły udały się na dwutygodniową przerwę przed kolejną rundą mistrzostw, która odbędzie się na torze Paul Ricard. Część z nich, m.in. Ferrari czy McLaren, nie odpoczywała jednak całkowicie, biorąc udział w testach.
Na torze Mugello w środę jeździć miał okazję junior Scuderii Ferrari - Robert Szwarcman. Wicemistrz Formuły 2 z poprzedniego roku zbierał doświadczenie w konstrukcji SF21.
Co ciekawe, rosyjska flaga, którą jeszcze niedawno kierowca przywdziewał na swoim kombinezonie, została zastąpiona banderą izraelską. Wszystko to spowodowane jest podwójnym obywatelstwem młodego zawodnika, który urodził się pod Tel Awiwem. Ze względu na obecną sytuację na świecie zdecydował się on na zmianę. Przejazdy na Mugello były więc jego debiutem z taką licencją.
Szwarcman na tor wyjechał tuż po godzinie dziewiątej. Pierwsze okrążenia miały służyć szybkiej aklimatyzacji z warunkami, jak i z samymi ustawieniami bolidu. Następnie sprawdzano maszynę przy różnych poziomach paliwa, a później przyszedł czas na symulacje kwalifikacji i wyścigu. Finalnie w trakcie bardzo pracowitego dnia na torze w Toskanii Robertowi udało się przejechać łącznie 130 okrążeń, co równe jest dystansowi 681 kilometrów.
Zgodnie z panującymi przepisami ekipy muszą pozwolić juniorom na uczestnictwo w minimum dwóch sesjach treningowych podczas weekendów wyścigowych. Z informacji Ferrari wynika, że Roba czekają przynajmniej dwa takie występy, co może oznaczać połączenie programu np. z Haasem.
Dawką pierwszych okrążeń w bolidzie Formuły 1 obdarowany przez McLarena został również Colton Herta, aktualnie startujący w amerykańskiej serii IndyCar. Udał się on na tor nieopodal Portimao, gdzie przez dwa dni miał możliwość testowania modelem MCL35M z zeszłego sezonu.
Ostatnimi czasy krąży wiele opinii, że to właśnie Herta jest rozważany jako potencjalny następca Daniela Ricciardo, którego reputacja cały czas spada. Oprócz niego drugim cieszącym się niezłymi notowaniami zawodnikiem McLarena jest także jeżdżący w IndyCar Patricio O’Ward, który dostał swoje 5 minut w Abu Zabi po sezonie 2021.
Po zakończeniu testów w Portugalii ekipa z Woking zorganizowała sesję dla mediów z udziałem i kierowcy, i szefa, Andreasa Seidla. Amerykanin wyjawił, że czuł się naprawdę dobrze, natomiast Niemiec przyznał, że zespół był zadowolony z tego, co zobaczył.
- Jeśli odpowiedziałbym na to pytanie negatywnie nie byłbym profesjonalnym kierowcą wyścigowym - odparł Herta, pytany o to, czy stać go na jazdę w F1. - Sądzę, że jestem wystarczająco szybki. Jednak co z tego będzie, czas sam pokaże.
- Mam ogromną nadzieję, że niedługo od swojego zespołu dostanę jeszcze więcej szans. W bolidzie czułem się bardzo komfortowo. To była świetna zabawa. Cudowne dwa dni, idealne na aklimatyzację z nowym bolidem. Jest on trochę inny, biorąc pod uwagę styl jazdy, do którego przywykłem, jednak inżynierowie byli dla mnie bardzo pomocni. Co za samochód do jazdy!
- To wyjątkowe uczucie, odbywać pierwsze jazdy bolidem F1, który jeszcze przed rokiem przekraczał linię mety jako pierwszy w wyścigu o GP Włoch.
- Cele testów są różne - opisywał Seidl. - Ten miał dać Coltonowi szansę na przystosowanie się do auta, ale także pozwolić na wypróbowanie wielu różnych technik jazdy, jak i dostosować się do rozmaitych aspektów weekendu wyścigowego F1, np. porównywania mieszanek, próbowania różnego obciążenia paliwem czy symulacji. Muszę powiedzieć, że zespół był pod wrażeniem tego, jak Colton poradził sobie z wieloma aspektami i jak profesjonalnie podszedł do nich. Świetnie było to zobaczyć.
Podczas gdy Herta zapoznawał się z bolidem Formuły 1, podstawowi kierowcy zespołu z Woking brali udział w dwudniowych testach opon na torze w Spielbergu. W pierwszym dniu ogumienia Pirelli próbował Daniel Ricciardo, natomiast kolejnego poranka do pracy zabrał się Lando Norris.