Oscar Piastri dowiózł pewne zwycięstwo w GP Holandii 2025, a po bolesnej awarii Lando Norrisa wyraźnie odskoczył mu w klasyfikacji sezonu F1 2025. Dzięki temu P2 zgarnął Max Verstappen, a pierwsze podium przypadło Isackowi Hadjarowi. Na mecie poza wiceliderem mistrzostw zabrało również duetu Ferrari - Lewis Hamilton rozbił się po własnym błędzie, a Charles Leclerc odpadł przez Kimiego Antonellego.

 

Oceny kierowców są już OTWARTE.

 

Piastri w miarę spokojnie obronił prowadzenie i nie był pod szczególną presją przez większość czasu. Momentami Norris próbował się do niego zbliżać, ale nigdy nie zagroził mu niczym szczególnym. Z perspektywy Australijczyka, który świetnie wykorzystał P1 i gnał do mety po zwycięstwo oraz pierwszego wielkiego szlema w karierze, nie były to może najciekawsze zawody. Dużo więcej działo się za to z tyłu.

Już sam Norris miał więcej pracy. Na otwarcie ograł go Verstappen na bardziej miękkiej mieszance, który później zaliczył cudowne ratowanie w pochylonym zakręcie nr 3, gdzie potężnei rzuciło nim na brudnej części. Holender uratował się, ale nie miał odpowiedzi na tempo McLarenów. Lando wyprzedził go po paru okrążeniach, a potem, przy restartach, mistrzowi nie pomagały nawet softy, gdy rywale jechali na hardach. 

Norris zapewne zgarnąłby P2, a może nawet próbowałby złapać Piastriego. Nie przekonaliśmy się o tym, gdyż w samej końcówce z jego maszyny wydobył się dym. Auto zostało szybko zatrzymane i tak skończył się wyścig Brytyjczyka, który przez to poniósł ogromne straty w klasyfikacji generalnej. 

Jego awaria otworzyła drzwi do pierwszego podium Isacka Hadjara, który przez cały czas trzymał się na P4. Francuz po niesamowitej czasówce miał dobre tempo i trzymał się w grze przed Ferrari czy Mercedesami, a gdy tam pojawiły się problemy, to mógł nieco odetchnąć. Do końca musiał jednak uważać, szczególnie przy wznowieniach, lecz uniknął błędów i mógł spróbować szampana. 

W walce o kolejną lokatę przez pewien czas był Leclerc, który na torze wykonał i ładne, i ostre wyprzedzanie Russella, choć tą sprawą będą jeszcze interesować się sędziowie. Niestety Monakijczyk nie zobaczył mety, gdyż po jednej ze zmian opon zaatakować chciał go Antonelli. Włoch w zakręcie nr 3 przesadził, złapał podsterowność na „dolnej linii” i uderzył w Ferrari. Russell już bez Leclerca miał proste zadanie i dowiózł P4.

Chaotyczny przebieg wydarzeń wykorzystali Alex Albon, Oliver Bearman i Lance Stroll, który startowali z daleka, a zakończyli z niezłymi punktami za miejsca 5-7. Taj szybko przebił się do czołówki, a Brytyjczyk i Kanadyjczyk wykorzystali strategię - kierowca Haasa przejechał zawody na jeden pit stop, a Stroll bardzo wcześnie pozbył się mediumów i wypadł z sekwencji, co okazało się słuszne.

Ósma lokata przypadła Alonso, który nie powinien narzekać na punkty, aczkolwiek może mieć niedosyt przez to, ilu rywali z czołówki nie ukończyło wyścigu. Hiszpan był jednym z pierwszych w alei, ale nie zjechał tak szybko jak jego kolega.

Top 10 uzupełnili Tsunoda oraz Ocon. Japończyk, poza jednym manewrem, nie błysnął niczym szczególnym, natomiast przynajmniej niczego nie popsuł i może dopisać sobie jakieś oczka. Francuz miał za to taką samą strategię jak Bearman. Może nie zyskał aż tylu pozycji, ale i tak nie wyjedzie z Zandvoort z niczym.

Poza Norrisem i Leclerciem dużym brakiem w górnej połowie jest także Hamilton. On akurat nie może mieć pretensji do sprzętu czy innego kierowcy. Zawiódł sam Lewis, który po prostu popełnił błąd i rozbił się w zakręcie nr 3.

Karbon, choć nie w takim stopniu, posypał się też po starciu Sainza z Lawsonem, za które Carlos otrzymał 10 sekund kary. Panowie powalczyli w zakręcie nr 1 i dotknęli się, po czym musieli ponownie odwiedzić mechaników i stracili na tym sporo.

Zawiódł również Antonelli, który nie tylko wykluczył z walki Leclerca, ale dorzucił do tego przekroczenie prędkości w pit lane i kolejną karę.

Ładowanie danych