Rozmowy radiowe Maxa Verstappena i Gianpiero Lambiase ponownie zwróciły na siebie sporo uwagi.
W trakcie weekendu w Belgii Holender wielokrotnie, jak zresztą podczas każdej rundy, dyskutował ze swoim inżynierem. Tym razem jednak ton komunikatów, szczególnie tych kierowanych do kierowcy, wydawał się być ostrzejszy i bardziej ustawiający go do pionu.
Naturalnie więc po zakończeniu rywalizacji szef zespołu, Christian Horner, został poproszony o zdradzenie kulisów tego, jak wygląda ich współpraca od środka.
- Max pracuje z GP od swojego pierwszego wyścigu w Red Bullu - powiedział Horner. - Jest wymagającym klientem i trzeba mieć silny charakter, by sobie z nim poradzić. GP to nasz Jason Statham, a przynajmniej tak wygląda. Jest wobec niego stanowczy, ale też uczciwy.
- [Ich wymiany zdań] nie służą zrobieniu show. Max jest wymagający i bardzo głodny wszystkiego, a GP robi świetną robotę w zarządzaniu nim podczas weekendu. Mają ogromny szacunek do siebie i bierze się to z obustronnego zaufania, które jest niezbędne. Jedyny problem polega na tym, że ich rozmów wysłuchuje jakieś 200 milionów ludzi.
- GP jest w kontakcie ze mną, ale główna komunikacja odbywa się między kierowcą a inżynierem. To tam potrzebny jest ten szacunek. Trzeba mieć silny charakter, by być inżynierem wyścigowym Maxa Verstappena, bo to trudny klient, przy którym wielu ludzi nie wytrzymałoby tej presji. GP ma tę siłę, a także respekt i zaufanie.
- Musimy pamiętać, że inżynierowie dosłownie żyją danymi i widzą wszystko. Znają kierowców, ich style jazdy i obserwują ich zachowanie. Mówiłem do GP, że Max chyba próbował wyrobić sobie tę przewagę na dodatkowy pit stop. On jednak odpowiedział mi, że to była spokojna jazda, bo każdy parametr był pod kontrolą. Trzeba mieć to zaufanie i więź, które tam występują.
- Czasem trochę dzieje się w ich rozmowach. Max jest taki, że bardzo szybko robi się czerwony, ale jednocześnie błyskawicznie się uspokaja, natomiast GP nie zapomina tak łatwo.
Max Verstappen w rozmowie z Gianpiero Lambiase (fot. Red Bull)
O odniesienie się do radiowych przepychanek poproszono także samego Verstappena, który twierdził, że wszystko działo się z pewną dawką humoru. Mistrz podkreślił jednak, jak ważna jest dla niego współpraca z Gianpiero.
- Prawdopodobnie 50% wiadomości było na serio, a 50% padło żartobliwie - ocenił Max. - Wiem, że zespół nie lubi dodatkowych pit stopów, więc chciałem o tym wspomnieć, by trochę się zdenerwowali. Podobała mi się również ta odpowiedź, że nie, nie będziemy tego robić dzisiaj. Wszystko w porządku. Znamy się doskonale i mamy świetny kontakt.
- [Inżynier] jest bardzo ważny, tak samo jak relacja z nim. To istotna część dyspozycji kierowcy, zresztą ważny jest nie tylko inżynier wyścigowy, ale każdy, kto znajduje się blisko, np. inżynierowie ds. osiągów. Wraz z upływem lat buduje się coraz lepszy kontakt i poznaje się wzajemnie coraz lepiej. Gdyby jednak go odsunięto, na pewno nie byłoby idealnie.