Ekipa z Maranello nie ma ostatnio łatwego życia, prezentując się bardzo mizernie na torze, a także wysłuchując uszczypliwych komentarzy ze strony rywali.
Ferrari, które jest obecnie w wielkim dołku - choć po GP Belgii lepszym określeniem byłoby inne, mniej kulturalne słowo na "d" - przykuwa uwagę nie tylko rozczarowanych włoskich kibiców, ale także rywali, którzy w zeszłym roku byli objeżdżani na prostych przez czerwone samochody.
Ci rywale z oczywistych powodów przyłożyli rękę przynajmniej do części osiągów SF1000, a konkretnie silników, próbując zablokować tajemnicze rozwiązanie, które pozwalało na uzyskanie wielkiej przewagi, najprawdopodobniej poprzez wykorzystanie luki w przepisach.
Włosi nie tylko jednak nie mają już przewagi, ale po prostu tempa. Ich słaba forma została podkreślona na Spa-Francorchamps, gdzie nawet ich klienci byli w stanie rzucić im rękawicę.
Mimo tego, że niesławna silnikowa saga została już zakończona, szefowie kilku ekip nadal doskonale o niej pamiętają. Christian Horner, porównując dyspozycję Ferrari, przypomniał o zwycięstwach, które mogły należeć się Red Bullowi w sezonie 2019.
- Po tym wszystkim pozostał niesmak. Oczywiście możecie wyciągnąć własne wnioski z obecnych wyników Ferrari. Były jednak wyścigi, które w zeszłym roku prawdopodobnie powinniśmy wygrać, gdyby jeździli z silnikiem, który teraz ma znacząco inne osiągi niż zeszłoroczny.
Brytyjczyk, według którego Ferrari ma obecnie najgorszy silnik w stawce, postanowił również wytknąć im pójście ryzykowną ścieżką, która w przypadku przyłapania mogła okazać się bardzo zgubna. Tak zresztą się stało.
- To oczywiście bardzo trudne dla nich. Myślę, że skupili się na złych rzeczach w poprzednich latach. Dlatego teraz kłopoty sprawia im to, co było w tej ugodzie, czymkolwiek to było.
Kolejny raz w 2020 roku w ekipę z Maranello uderzył też Toto Wolff, który wcześniej ostro krytykował Mattię Binotto. Chociaż zaznaczył, że nie chciałby już dolewać oliwy do ognia i nie pokazywał na nikogo palcem, to również odniósł się do niebezpiecznych wyborów.
- Ferrari to wyjątkowa marka, która powinna ścigać się na samym szczycie. To nie jest dobre dla Formuły 1 i nie jest dobre dla rywalizacji z przodu. Współczuję wszystkim Tifosi i pracownikom Ferrari z powodu takich osiągów. Ostatecznie trzeba podważyć priorytety, które wyznaczono w ostatnich czasach, a także ocenić, co jest przyczyną słabych osiągów.
- Może złym określeniem są "priorytety Ferrari", ponieważ wciągam w to całe Ferrari i wszystkich ludzi. To być może decyzje, które w zespole podjęli pewni jego członkowie.