Christian Horner odniósł się do sporej dysproporcji pomiędzy swoimi zawodnikami. 

Piątkowa czasówka na obiekcie Lusail kolejny raz w tym sezonie nie poszła po myśli Sergio Pereza, który z uwagi na limity toru odpadł z rywalizacji w drugim segmencie jazd.

Warty odnotowania jest również fakt, że sam zainteresowany zarówno w Q1, jak i Q2 tracił około sekundy do swojego partnera z ekipy, który wczoraj dość gładko zdobył kolejne pierwsze pole startowe.  

Szef stajni z Milton Keynes podczas spotkania z mediami podtrzymał swoją dotychczasową narrację, zaznaczając, że nie jest w stanie złożyć szczególnych wyjaśnień.

- Różnica między nimi jest w tej chwili trudna do wytłumaczenia - przyznał pryncypał Byków w rozmowie ze Sky. - Checo miał trochę wstydliwą wpadkę. Dostał się do Q3, a po chwili stracił swój czas okrążenia. To samo spotkało Oscara Piastriego i Lando Norrisa, co tylko pokazuje skalę wyzwania. Podobną przygodę zaliczył też Carlos Sainz. Max ponownie wzorcowo wykonał zadanie. Dla Sergio była to natomiast kolejna trudna sesja. 

- Uważam, że mentalnie jest to twarda gra. Każdy sport na najwyższym poziomie taki jest. Dodatkowo, kiedy walczysz z takim zawodnikiem jak Max, to presja z automatu tylko się nasila. Jesteśmy świadomi, do czego zdolny jest Checo i wiemy, że jest świetnym kierowcą, aczkolwiek kwalifikacje od zawsze są jego piętą achillesową. Musimy więc wspierać go w tych trudnych chwilach, aby upewnić się, że wróci o wiele silniejszy jutro oraz w trakcie niedzielnego wyścigu. 

- Jest to dla niego bez wątpienia trudny moment. Jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i na jego barkach spoczywa presja związana z zajmowaniem jednego z najgorętszych miejsc w F1. Jestem jednak przekonany, że szybko doczekamy się odpowiedniej reakcji z jego strony. My z kolei jako zespół musimy okazywać mu wsparcie i starać się go jak najlepiej wykorzystać, przy jednoczesnym upewnieniu się, że zajmie drugie miejsce w mistrzostwach.