Szef Red Bulla powiedział po niedzielnym wyścigu, iż kara dla Maxa Verstappena za przekroczenie puli jednostek napędowych jest raczej nieunikniona.
Zmagania na torze pod Barceloną były kolejnym pokazem siły panującego mistrza. Holender zwyciężył ponownie, choć nie był głównym faworytem do triumfu. Od kilku tygodniu pojawia się coraz więcej głosów, że to McLaren posiada obecnie najszybszy samochód, lecz nie udaje się im przekuć tego w wygrane, gdyż na drodze z reguły staje Max.
Stajnia z Milton Keynes posiada swoje problemy, a forma lidera ekipy często je przykrywa. Jednym z nich jest wykorzystanie już czwartego silnika w samochodzie Verstappena, mimo iż rozegrano dopiero 10 z 24 rund.
Oczywiście fakt, iż Max jest na limicie wszystkich komponentów poza wydechem, nie oznacza, że nie może powrócić do tych używanych wcześniej, aczkolwiek wprowadzenie zaledwie dwóch nowych części będzie skutkować cofnięciem aż na koniec stawki. Rywalizacja z pomarańczowymi nabiera rozpędu i będzie trzeba sięgać coraz dalej, aby stale rzucać wyzwanie świetnie rozwijającej się załodze z Woking.
Ze względu na ostatnie przygody Verstappena z jednostką napędową, które nasiliły się w Kanadzie, gdzie doszło do usterki ERSu, Hornera zapytano o potencjalną karę, spowodowaną użyciem kolejnego silnika. Szef Byków przyznał, iż spodziewa się takiego obrotu spraw i choć nie jest to jeszcze stuprocentowo pewne, to trzeba liczyć się z przekroczeniem limitu.
- Musimy zobaczyć, jak sytuacja [silnikowa] rozwinie się w ciągu następnych paru wyścigów. Natomiast uważam, że nieuniknione wydaje się wzięcie dodatkowej jednostki na jakimś etapie tego sezonu - powiedział Brytyjczyk.
W sezonie F1 2024 kierowcy mogą wykorzystać po cztery silniki spalinowe, turbosprężarki, MGU-H oraz MGU-K, po dwa komplety akumulatorów i elektroniki sterującej, a także osiem wydechów. Max ma jeszcze zapas jedynie tego ostatniego komponentu (5/8). Nieco lepiej prezentuje się pula skrzyni biegów - 3/5 po stronie tzw. obudowy oraz 4/5 elementów wewnętrznych przekładni.