Obóz Red Bulla skomentował dzisiejsze doniesienia, według których miał dopuścić się przekroczenia limitu wydatków. Swój komentarz w tej sprawie wystosował także Toto Wolff.
Piątek w Singapurze przyniósł nam sporą bombę za sprawą raportu Auto Motor und Sport, w którym ujawniono, iż w zeszłym sezonie dwa zespoły miały dopuścić się naruszeń zasad finansowych.
Padokowe śledztwo bardzo szybko wskazało, że w tym gronie ma znajdować się Red Bull oraz Aston Martin. Co istotne, w tym przypadku miało dojść do dwóch rodzajów przewinień - drobnego - uwzględniającego przekroczenie wydatków o 5 procent, a także znacznie większego - który kwalifikowany jest do kategorii istotnych naruszeń regulaminu.
Na ten moment trudno wyrokować, co może grozić wyżej wymienionym zespołom za nagięcie obecnych reguł, ponieważ zbiór potencjalnych konsekwencji jest dość szeroki.
Szerszy obraz sytuacji powinniśmy poznać około 5 października. Wówczas FIA prześle do zespołów stosowne dokumenty dotyczące finansów za ubiegłoroczny sezon. Drużyny, które spełnią odgórne kryteria, otrzymają od Federacji certyfikat zgodności, natomiast w przypadku jakichkolwiek uchybień winna strona będzie musiała zmierzyć się z sankcjami.
Christian Horner podczas dzisiejszej pogadanki z mediami nie krył swojego zaskoczenia całą historią, jednocześnie podkreślając, iż jego zespół na każdym kroku postępuje zgodnie z zasadami.
Zapytany przez Sky F1, czy wiedział o jakichkolwiek naruszeniach, odpowiedział: - Nic nie wiem o żadnym przekroczeniu limitu. Wszystkie rachunki zostały przesłane w marcu. Wraz z FIA przechodzimy więc przez dość długi proces, który nadal jest w toku.
- Ich strona słusznie działa zgodnie ze swoją procedurą. Myślę, że gdzieś w połowie przyszłego tygodnia wydawane będą certyfikaty. Jestem wręcz pewien, że nasze zgłoszenie było poniżej wyznaczonego limitu.
- To pierwsza tego typu sytuacja. Cały czas dokładamy należytej staranności, ale i tak dochodzi do audytu. To wręcz identyczny proces do tego, jaki zachodzi podczas pracy z audytorem, ale w tym przypadku wszystko dostosowane jest do realiów Formuły 1. Konieczne są jakieś wyjaśnienia, nawet po wysłaniu odpowiednich oświadczeń. Teraz doskonale widać, jak niedojrzały jest ten proces. Federacja oczywiście bardzo ciężko pracowała nad tym projektem i teraz wykonuje swoją pracę najlepiej, jak tylko jest to możliwe.
- Jakby nie patrzeć, jest to zupełnie nowy i bardzo skomplikowany zestaw przepisów, więc interpretacja zasad w przypadku każdego zespołu będzie wyglądać inaczej. Jestem przekonany, że z kolejnymi latami wszystko to stanie się bardziej uporządkowane. Mimo wszystko jesteśmy pewni naszego zgłoszenia.
Helmut Marko przyznał z kolei, że problem w tym przypadku dotyczy kosztów zatrudnienia, które zostały rozłożone pomiędzy różne gałęzie wyścigowej struktury Red Bulla.
- To trwający proces, w którym pewne kwestie są wyjaśniane. W obecnej chwili nie jesteśmy szczególnie zaniepokojeni. To po prostu dziwne, że takie coś pojawiło się w mediach.
- Kilku księgowych z FIA współpracuje z naszymi księgowymi, przez co powstaje dyskusja na temat stanowisk i tego, kto, gdzie pracuje. Jesteśmy w posiadaniu różnych oddziałów, takich jak: Red Bull Advanced Technologies, Red Bull Technology czy Red Bull Powertrains. Wszystkie te podmioty należy uznawać za osobne firmy.
- Na ten moment nie mogę komentować tej sprawy, ponieważ cały proces jest w toku. Mogę jedynie powiedzieć, że z naszego punktu widzenia nie przekroczyliśmy limitu. W całym budżecie są stosowne punkty, które do niego nie pasują, a do tego wszystkiego dochodzą osoby pracujące w innych oddziałach. Teraz trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego zostało to ujawnione.
- FIA twierdzi, że nic nie wie na ten temat. Bardzo dziwne jest więc to, że pewne kwestie, które nie zostały jeszcze doprecyzowane, wyszły na światło dzienne. To bardzo źle działa na reputację.
O komentarz poproszony został także szef Mercedesa, który w tym przypadku domaga się twardej postawy ze strony Międzynarodowej Federacji Samochodowej.
- Ograniczenie kosztów to najprawdopodobniej najważniejsza ewolucja przepisów, która ma na celu wyrównanie całej stawki. W tym wszystkim chodzi o to, aby zespoły z mniejszymi budżetami mogły dogonić czołówkę poprzez nałożenie na największych graczy limitu. Dlatego też bardzo ważne jest to, aby zademonstrować teraz wszystkim, że te przepisy są przestrzegane.
- Nie mam powodu, by sądzić inaczej. FIA, a zwłaszcza Mohammed [Ben Sulayem, prezydent], zajął dość zdecydowane stanowisko w sprawie egzekwowania wszelkiego rodzaju przepisów. Uważam więc, że jeśli teraz rozmawiamy o czymś wielkim, to pokaże on tę samą uczciwość i przywództwo co wcześniej.
- To, co mówi Christian, jest całkiem zabawne, ponieważ minęły już tygodnie i miesiące, od kiedy ich zgłoszenie jest analizowane, więc może nie rozmawia ze swoim dyrektorem finansowym.
- W gruncie rzeczy wszyscy byliśmy dokładnie badani. Z dotychczasowych przecieków wynika, że mamy w tym przypadku do czynienia z zespołem, który w niewielkim stopniu naruszył reguły oraz takim, co dość mocno przekroczył barierę wydatków. Sprawa jest toku, ale jak wiadomo szczegóły owiane są tajemnicą poliszynela w padoku.
- Nie wiem, jaka kara może zostać wymierzona. Myślę, że obecnie mamy bardzo solidny system zarządzania, który został ustanowiony przez FIA. Zespoły otrzymają wkrótce certyfikaty zgodności, a te ekipy, które nie spełniły kryteriów, trafią przed specjalną komisję, gdzie niezależni sędziowie będą mogli wybrać stosowną karę.
- Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że jeśli przekroczyłeś budżet w 2021 roku, to podobna sytuacja będzie mieć miejsce w 2022. W praktyce będzie mieć to przełożenie na sezon 2023. Jeżeli to prawda, że Red Bull opracował w tym roku lekkie podwozie, to mogą z niego skorzystać w przyszłym roku. To naprawdę lawina wydarzeń, która może mieć wpływ na losy trzech mistrzostw.
- To bardzo trudny temat. Korzystamy z używanych części. Nie korzystamy z tego, z czego chcielibyśmy korzystać, jak i nie rozwijamy tego, co moglibyśmy rozwijać. Zwolniliśmy ponad 40 osób, których bardzo brakuje nam w organizacji. To był dla nas ogromny projekt, aby stworzyć samochód z jednoczesnym zachowaniem progu wydatków. W tej kwestii każdy milion ma sporą wartość.
- To nie do mnie należy ocena sytuacji i wyrokowanie tego, jakich możemy spodziewać się kar. Sędziowie mają do dyspozycji cały potrzebny materiał, jednakże nie chciałbym być na ich miejscu, gdyż ich decyzja może rzutować na najbliższe trzy lata.
- Myślę, że byłoby ważne, aby w miejscu domniemanych naruszeń lub błędnych interpretacji mieć zapewniony pewien stopień transparentności, co pozwoliłoby lepiej ocenić sytuację. Wyobraźmy sobie tak zwane małe naruszenie, czyli mniejsze niż 5 procent limitu - przecież w takiej sytuacji i tak można wydać ponad 7 milionów dolarów więcej niż ktokolwiek inny.