Christian Horner ujawnił, że Sergio Pereza, zwycięzcę dzisiejszego wyścigu w Azerbejdżanie, z dzisiejszej z rywalizacji o mało nie wyeliminowała usterka układu hydraulicznego.
Weekend w Baku był dla Red Bulla istną sinusoidą. Najpierw cieszyło ich świetne tempo obu bolidów w sesjach treningowych, przy czym ostatnia z nich zakończyła się dla Maxa Verstappena przedwcześnie z powodu wypadku w zakręcie piętnastym.
Potem uśmiechy na twarzach powodowało dobre tempo w kwalifikacjach, dające nadzieję na pole position. Zostały one niestety ukrócone przez czerwone flagi, przez co obaj kierowcy nie byli w stanie dokończyć swoich pomiarowych okrążeń i ostatecznie na starcie ustawili się na miejscach 3 i 6.
Wyścig zaczął się dla nich wybornie, ponieważ po serii pit stopów Checo i Max znaleźli się na dwóch czołowych pozycjach. Jednakże wszystko pokrzyżowała lewa tylna opona w samochodzie Holendra i wykluczyła go z rywalizacji na kilka okrążeń przed finiszem.
Gdy cała ekipa była załamana po stracie lidera, prowadzenie na dwóch ostatnich kółkach utrzymał Perez. Zwycięstwo nie było jednak tak bezproblemowe, jak wskazuje na to przewaga czasowa nad drugim Vettelem.
- Sergio zmagał się z usterką hydrauliki. Byliśmy mocno zaniepokojeni, że samochód nie zdoła dojechać do końca. Właśnie dlatego zatrzymał się od razu po minięciu mety. Myślał, że możemy przegrać, jeśli będzie restart, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a Sergio wykonał kawał świetnej roboty - powiedział Christian Horner na antenie Sky.
Na tym też nie skończyły się pochwały szefa dla triumfatora zapierającego dech w piersiach wyścigu na azerskich ulicach. Brytyjczyk docenił jego dzisiejsze tempo, które, według niego, przy odrobinie szczęścia być może pozwoliłoby mu nawet na wyprzedzenie zespołowego kolegi.
- Sergio był szybki cały weekend. Jedynym okrążeniem, które mu nie poszło, było kółko kwalifikacyjne z pierwszego przejazdu w Q3. Za to jego wyścig i jego tempo były niesamowite. Najpierw wyprzedził Ferrari, a potem, gdyby zjeżdżając na pit stop nie wjechał na stanowisko tak głęboko, to możliwe, że nadciąłby Maxa, patrząc na jego tempo na okrążeniu zjazdowym.
- Jest sprytnym kierowcą, który ściga się bardzo dobrze. Wyszliśmy dzięki niemu z rozpaczy po tym, jak nagle straciliśmy Maxa, myśląc, że utracimy prowadzenie w klasyfikacjach. Lewis mógł go przecież wyprzedzić i wygrać wyścig. To pokazuje roller coaster, przez który przechodzisz w tym sporcie – zakończył szef Czerwonych Byków.