Długo zastanawiałem się, jak w ogóle podejść do tego sezonu Niemca. Na własne życzenie wskoczył do studni przeciętności, jaką bez wątpienia jest Haas, ale też nie miał alternatywy. Przykładowo Daniel Ricciardo postanowił, że żyje w nim jeszcze sportowa ambicja, więc odrzucił „amerykański” zespół. On też był w lepszej sytuacji, bo dopiero wypadł z karuzeli. Hulk trzy lata jadł watę cukrową i czasami udawało mu się wskoczyć z powrotem, jak inny kierowca wyskoczył „na siku”. Kiedy wszyscy myśleliśmy, że Nico już sobie poszedł i znalazł inne zajęcie, ten niespodziewanie powrócił kolejny raz. I to zaskakująco dobrze.

Klasyfikacja generalna: 16. miejsce

Punkty: 9

Najlepszy wynik: 7. miejsce (GP Australii)

Kwalifikacje: 15-7 vs Magnussen

Kwalifikacje do sprintu: 4-2 vs Magnussen

Wyścigi: 13-9 vs Magnussen

Sprinty: 2-4 vs Magnussen

DNF: 2

Wasza ocena: 4,59 (P18)

Nasza ocena: 4,84 (P18)

Można powiedzieć, że to czwarty powrót Hulkenberga do Formuły 1, w tym drugi na pełny etat. Po przesiedzianym na ławce 2011 roku i czterech gościnnych występach w sezonach 2020 oraz 2022 doszedł cały 2023 rok. I szczerze powiedziawszy, bardzo zaskakujący był to comeback. Niezwykle trudno było przypuszczać, że ktoś jeszcze zdecyduje się na usługi doświadczonego kierowcy. Przecież nikogo nie przekonały naprawdę dobre starty w trakcie pandemii. A tam wysiadał ze swojego Porsche, nie dawał rady umyć rąk i robił konkretne wyniki.

Z pomocą przyszedł Gunther Steiner, którego działań w ostatnich latach nie można nazwać logicznymi. Najpierw dwóch juniorów i stawianie na wychowanie ich na własnej piersi. Gadki o tym, że są gotowi na koszty, które mogą zostać przez nich wygenerowane. Ciekawe, jakby to wyglądało, gdyby nie Nikita Mazepin. Przypomnę, że Rosjanin miał jechać w sezonie 2022 i pewnie nic by tego nie zmieniło, gdyby nie wojna za naszą wschodnią granicą.

Wtedy wezwano Kevina Magnussena, a ten zweryfikował Micka Schumachera. Steiner wpadł za to na nowy pomysł - juniorów zastąpi dzia… doświadczonymi zawodnikami. Co jeszcze muszą sobą reprezentować? W sumie to nic. Serio. Na sesji w Abu Zabi 2022 szef Haasa odmienił to słowo przez wszystkie przypadki i tyle miał do powiedzenia. Dobra, ale to nie jest tekst o zespole, chociaż tutaj pewnie mógłbym się sporo powyżywać.

Oczekiwania wobec Nico mieliśmy raczej stonowane. Wiadomo, że powroty do tego sportu obarczone są dużym ryzykiem. Możesz ścigać się w topie innych serii, jednak gdy wsiadasz do bolidu F1, to wchodzisz do innego świata. Często podkreślają to kierowcy rezerwowi, a szczególnie ich szyje. Dlatego tu trochę jak z debiutantem - dawaliśmy mu czas. Okazało się, że specjalnie go nie potrzebował. W Bahrajnie wszedł do Q3, a Duńczyka zostawił w Q1. W wyścigu już było odwrotnie, ale zrobiła się z tego pewna norma.

W teorii to K-Mag miał bardziej błyszczeć. Przecież w 2022 roku wygrał z Schumacherem bitwę kwalifikacyjną 16 do 6. Szczególnie początek sezonu to powinien być ten czas przewagi. Znajomość tej generacji bolidów, a przede wszystkim tego samochodu, stawiały go w lepszej pozycji. Tymczasem pierwszy raz Kevin wygrał czasówkę z Niemcem… dopiero w Miami. Skończyło się na srogich wcirach dla Magnussena. Hulk wygrał zespołowy pojedynek 15 do 7, a do tego możemy dołożyć średnią pozycję startową na poziomie 12,14, gdzie jego kolega był na 15,14.

Nico Hulkenberg w poczekalni dusz

fot. Haas

Wyścigi były bardziej wyrównane, co dało tylko 13 do 9 na korzyść Niemca. Trzeba natomiast pamiętać, że Haas w tym roku potrafił robić dziwactwa strategiczne i wielokrotnie zakopywać jednego ze swoich kierowców. Dlatego tak trudno jest wyciągać wnioski przy tej ekipie. Dodatkowo cały ten sezon był dla niej kompletnie nieudany. Steiner otwarcie przyznawał, że nie byli wstanie wyciągnąć osiągów z tej konstrukcji. Do tego dochodziły notoryczne kłopoty w strefie ogumienia. O ile na jednym okrążeniu potrafili zaskoczyć, o tyle w wyścigach pożerali czarne złoto i spadali majestatycznie w dół stawki. Dlatego właśnie wystawianie ocen reprezentantom najgorszej tegorocznej stajni jest tak problematyczne.

Przez to nie potrafię porównywać Haasa z innymi składami, a co za tym idzie, trudno mi też o to z kierowcami. Jasne jest jednak dla mnie, że Hulk spisał się naprawdę solidnie w tym roku. Punktował dwa razy, ale na tyle skutecznie, że w generalce zajął 16. miejsce. Często jest tak, że pozycja kompletnie nie oddaje formy zawodnika (tak, na Ciebie patrzę, Sergio). A tu? Lepiej być nie mogło.

Dla mnie to jest trafienie w punkt. Test oka stawia go w moim rozrachunku przed Zhou i Sargeantem (to chyba nikogo nie dziwi). Jeżeli chodzi o Magnussena, to tutaj też jest przewaga Nico, zdecydowana. Był lepszym kierowcą w tym duecie i wydawał się pewniejszy. Nie miewał na przykład takich głupich sytuacji jak jego kolega z zespołu w walce z Tsunodą w Kanadzie.

Hulkenberg udowodnił swoją wartość. Pokazał, że ponowne zatrudnienie go w Formule 1 nie było błędem. Robił wszystko, co do niego należało. Mało tego - mam wrażenie, że to on co weekend wyścigowy był bliżej wyciągania z bolidu maksymalnego potencjału. W tym momencie to on bardziej zasługuje na swój fotel niż Duńczyk po drugiej stronie garażu. Tylko w tym wszystkim jest jeden problem. Nie wiem, czy to zmieni cokolwiek w karierze Nico. Dobra jazda w Haasie raczej nie daje nadziei na nic więcej.

Ten zespół stał się ostatnim przedsionkiem do zakończenia kariery w Formule 1. Esteban Gutierrez po sezonie 2016 skończył w symulatorze i IndyCar. Podobnie było z Romainem Grosjeanem, a na Kevina Magnussena nie spojrzał nikt poza Stienerem w czasie kompletnej beznadziei. Historycznie nikt nie wychodzi z Haasa do innej ekipy. Obecnie koniec jazdy u Gene’a to koniec jazdy w F1. Hulkenberg też znalazł się w tej poczekalni dusz, ale bliżej wyjścia siedzi Magnussen. Niemiec tym razem pokazał, że jeżeli ktoś ma „przeżyć” Haasa, to może właśnie on.