Miniony sezon przyniósł nam kilka torów, których nie widzielibyśmy normalnie w kalendarzu. Okazuje się, że jeden z nich może dużo zyskać na aferze korupcyjnej, która na ten moment wyrzuciła z 2021 roku Grand Prix Wietnamu. W kolejce jest kilka obiektów, ale faworyt, według informacji pozyskanych przez RaceFans, jest jeden - Imola.
Niedawno poznaliśmy prowizoryczny kalendarz na kolejny sezon, a jedyną niewiadomą pozostawał czwarty wyścig. Pierwotnie miało być to Grand Prix Wietnamu, ale po aferze łapówkarskiej wygląda na to, że F1 zupełnie odcina się od tego pomysłu. Kiedy realnie czekaliśmy na rozwiązanie tamtej sytuacji, okazało się, że kilka z tegorocznych obiektów postanowiło zawalczyć o powrót do kalendarza.
Na ten moment faworyt jest jeden - Imola. Niegdyś to właśnie Grand Prix San Marino było pierwszym wyścigiem, który odbywał się w Europie. Byłby to niemały sukces, bo jeszcze przed tegorocznym wyścigiem głośno mówiło się o próbie powrotu tego toru na stałe do kalendarza. Niewielu w to wierzyło przez fakt wyścigu odbywającego się na Monzy, a Liberty Media wielokrotnie podkreślało, że nie chce pozbywać się historycznych obiektów.
Mówi się również o zainteresowaniu ze strony Algarve, na którym odbyło się w tym roku Grand Prix Portugalii. W grę raczej nie wchodzi Turcja, bo kwietniowy termin koliduje z Ramadanem.