Nie lada zaskoczeniem były dla każdego pierwsze plotki o możliwym powrocie do Formuły 1 Nico Hulkenberga. Okazały się one jednak prawdziwe, a Niemiec ma już za sobą pierwsze sesje w bolidzie Racing Point przed Grand Prix Wielkiej Brytanii.
Dzisiejsze jazdy 32-latka nie są jego pierwszymi w Racing Point. W 2011 roku był on rezerwowym w drużynie, noszącej jeszcze wtedy nazwę Force India. W sezonach 2012 i 2014-2016 Niemiec był już natomiast kierowcą wyścigowym ekipy.
Szef zespołu, Otmar Szafnauer, opowiedział o kulisach niespodziewanego powrotu Hulkenberga.
– Kiedy pierwszy test "Checo" był niejednoznaczny, miałem nadzieję, że następny będzie negatywny. Trzeba mieć jednak nadzieję na najlepsze, ale i przygotować się na najgorszy scenariusz – stwierdził.
Na początku drużyna z Silverstone miała dwie opcje - Estebana Gutierreza i Stoffela Vandoorne'a. Szybko jednak się okazało, że ten drugi na pewno nie zastąpi Sergio Pereza, gdyż przygotowuje się do startów w Formule E. Naturalnie wydawało się, że za Meksykanina pojedzie jego rodak, lecz Szafnauer przyznał, że od razu brano również pod uwagę Hulkenberga.
– Zaczęliśmy więc planowanie i robiliśmy to równolegle z Nico Hulkenbergiem i Estebanem Gutierrezem w tym samym czasie. Nasz zespół inżynierów po omówieniu pomyślał, że Nico byłby bardziej odpowiedni dla naszej ekipy, ponieważ zna nas naprawdę dobrze, zna wszystkich inżynierów, zna nasze systemy, nasze procesy, kierował naszym symulatorem i byłoby to dla niego łatwe – powiedział szef.
Szafnauer wyznał także, że nie kierował się tylko i wyłącznie dawnymi powiązaniami z Hulkenbergiem.
– Nico ma również odpowiednie doświadczenie z jazdy w Formule 1 w zeszłym roku dla Renault. Potrzebowaliśmy tylko kogoś, kto mógłby zdobyć dla nas punkty, więc pomyśleliśmy, że Nico będzie dla nas najlepszą opcją – oznajmił.
W czwartek Hulkenberg przebywał w Niemczech, gdzie na torze Nurburgring miały odbyć się testy. Jak przyznał sam Szafnauer, nie wiedział on, w jakiej kategorii miał brać udział Niemiec.
– Właśnie wylądował w Niemczech. Myślę, że miał zrobić jakiś test samochodu sportowego, czy coś w tym stylu, nie wiem w jakiej kategorii wyścigowej. Powiedział: "Właśnie tu wylądowałem, mam zamiar wziąć udział w testach". A ja zapytałem: "Cóż, może powinieneś wskoczyć do samochodu Formuły 1?". Odpowiedzial więc: "Tak".
Według szefa Racing Point, wszystko działo się bardzo szybko.
– Myślę, że spędził godzinę w Kolonii, aby wziąć buty i kask. Potem poleciał do Birmingham, więc wylądował tutaj około 7:00, 7:30 zeszłej nocy – powiedział.
Następnie Hulkenberg musiał przejść test na koronawirusa, żeby dostać się do padoku, co musiało być potwierdzone przez dostawcę dla F1, Eurofins, 15 minut przed rozpoczęciem treningu.
– Dostaliśmy pozwolenie od Eurofins o 10:45. Jego test wyszedł negatywnie. Musieliśmy więc szybko zabrać go do samochodu.
Później na Hulkenberga czekało już tylko to, co najlepsze w Formule 1, czyli jazda.
– Nico szybko nabrał tempa i jego opinie były takie, jak zawsze. Więc jest więcej ulepszeń w samochodzie, są rzeczy, które mu nie odpowiadają, są takie, które mu odpowiadają – zakończył Szafnauer.
W pierwszej sesji piątkowej Hulkenbergowi nie poszło źle. Zajął on 9. miejsce w stawce, tracąc do zwycięskiego Maxa Verstappena 1,170 sekundy. Partner zespołowy Niemca, Lance Stroll, uplasował się na znakomitej, 3. pozycji, będąc gorszym od Holendra z Red Bulla o 0,582 sekundy.
Popołudniu oba bolidy Racing Point poradziły sobie jeszcze lepiej. Hulkenberg zakończył rywalizację na 7. lokacie, natomiast Stroll okazał się triumfatorem treningu z czasem 1:27,274. Zastępca Pereza stracił do Kanadyjczyka 0,636 sekundy.